środa, stycznia 10, 2007

Koniec Polski Kiszczaka i Michnika


Maciej Rybiński oskarża ojców III RP

Koniec Polski Kiszczaka i Michnika






W niedzielę 7 stycznia 2007 roku skończyła się III Rzeczpospolita - Polska postkomunistyczna kończy swój przydługi żywot. Fikcję opartą na równouprawnieniu ofiar i katów obnażył bezlitośnie Ojciec Święty Benedykt XVI i orzekł, że agent SB nie może być metropolitą warszawskim. W Der DZIENNIKU publicysta Maciej Rybiński komentuje decyzję i wydanie dekretu przez Papieża.

,,W niedzielę 7 stycznia 2007 roku skończyła się III Rzeczpospolita. Skończyła się Polska postkomunistyczna. Tymczasowe rusztowanie zbudowane przy Okrągłym Stole, a może w Magdalence, a może jeszcze gdzie indziej. Twór tymczasowy, przejściowy i pokraczny, trwający nad miarę długo, urągający swym istnieniem logice, poczuciu moralnemu i zwykłej przyzwoitości. Pozorna demokracja, w której jednym z najważniejszych instrumentów nacisku i władzy były informacje ukryte przed obywatelami dokonującymi pozornie demokratycznych wyborów. Informacje na temat nieodległej przeszłości naszych biskupów, polityków, sędziów... Ludzie, którzy dysponowali kompromitującymi informacjami, mogli mieć na naszych reprezentantów większy wpływ niż my, którzyśmy ich wybierali, albo którzy traktowaliśmy ich jako nasze duchowe autorytety - jeśli byli np. hierarchami polskiego Kościoła.

Wstyd przyznać, ale nie zburzyliśmy tej konstrukcji sami. Może byliśmy zbyt bojaźliwi, zbyt słabi, a na pewno omamieni. Jednym dekretem Polskę opartą na zrównaniu komunistów i antykomunistów, równouprawnieniu ofiar i katów, moralnej równości zdrajców i niezłomnych zburzył z dalekiego Watykanu Ojciec Święty Benedykt XVI, orzekając, że agent SB nie może być arcybiskupem metropolitą warszawskim.

Mamy za sobą 17 lat kłamstwa, przeciw którym wystarczyła jedna noc papieża studiującego dokumenty Stanisława Wielgusa zachowane w Instytucie Pamięci Narodowej i wydającego natychmiastowy werdykt moralny: agent bezpieki nie może być następcą Wyszyńskiego na tronie metropolitalnym stolicy kraju, który wydał Karola Wojtyłę i Jerzego Popiełuszkę. Kraju, który był ojczyzną "Solidarności", nadzieją wolnego świata, a który po 17 latach III RP zdegenerował się w ubecki skansen, gdzie życie moralne i intelektualne zastąpiła świecka kazuistyka politycznych krętaczy.

Niedobitki inteligencji polskiej, tej rozstrzelanej w Katyniu, poległej w Powstaniu Warszawskim, puszczonej z dymem w kacetach i zamęczonej w piwnicach UB i Informacji Wojskowej nie znalazły w sobie dość siły, aby przeprowadzić po 1989 roku operację najprostszą i najbardziej konieczną przy tworzeniu zrębów wolnościowej demokracji - operację "Prawda". Kto się wyłamywał ze zmowy i ugody z kłamstwem, był stygmatyzowany jako wróg pokoju społecznego, postępu, cywilizacji i kultury. (...)

Nie mam zamiaru, dłużej już nie można, jeśli Polska ma być normalnym krajem, stosować wykrętów - głównym udziałowcem budowy tego gmachu zakłamania jest redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Autor napisanej w więzieniu i wydanej w PRL-owskim podziemiu książki "Z dziejów honoru w Polsce", który w wolnej Rzeczpospolitej uznał za ludzi honoru swoich oprawców. Niestety, nie tylko swoich. Oprawców nas wszystkich. Uznał ich za takich, bo postanowił podzielić się z nimi władzą nad III RP.

Po tym, jak ludzie generała Kiszczaka zniszczyli część archiwów - przy tym je kopiując dla własnego użytku, to właśnie Adam Michnik zamykał usta wszystkim, którzy domagali się prawdy o przeszłości swoich politycznych i duchowych autorytetów. To on wbijał w głowy Polaków kilka lustracyjnych kłamstw: że teczki nie są ważne, że materiały, które mogą zniszczyć i skompromitować najważniejsze autorytety nowej Polski - w ogóle nie istnieją. Że przeszłość w żaden sposób nie oddziałuje na polityczne i etyczne wybory współczesnych polskich elit.

Powtarzał tezy, o których wiedział, że są fałszywe. Ale powtarzał je, bo w ten sposób mógł uczestniczyć w sprawowaniu władzy nad III RP. I wszystkie te dogmaty fanatycznej, antylustracyjnej wiary zostały obalone jedną decyzją. Decyzją Benedykta XVI w sprawie abp. Wielgusa. Prawda o przeszłości powróciła i obaliła fałszywe autorytety.'' Maciej Rybiński

http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=27518

PiS kończy projekt dekomunizacji

Prace nad projektem ustawy dekomunizacyjnej są na ukończeniu; na etapie wstępnych uzgodnień jest z kolei ustawa "antyubecka", której celem jest rozliczenie dawnej SB - powiedział w piątek PAP senator PiS Piotr Andrzejewski.

Andrzejewski poinformował, że przygotowywany przez niego projekt ustawy o warunkach zajmowania niektórych stanowisk w państwie (tzw. ustawa dekomunizacyjna) "jest w fazie końcowej". Dodał, że projekt - po zakończeniu prac nad ustawą budżetową - zostanie poddany akceptacji klubu, a następnie - w formie inicjatywy poselskiej lub senatorskiej - trafi do parlamentu.(...)

Projekt ustawy dekomunizacyjnej ma uniemożliwić pełnienie funkcji publicznych wysokim funkcjonariuszom PZPR oraz funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki. Dekomunizacja - według tego projektu - objęłaby osoby pełniące funkcje rządowe, w aparacie administracji państwowej, do poziomu dyrektora departamentu, oraz w spółkach Skarbu Państwa.

Mimo że projekt ustawy dekomunizacyjnej jest prawie gotowy, to - jak ocenił Andrzejewski - wola polityczna w jego sprawie jest "chwiejna". Z kolei, według senatora, "bardziej jednoznaczna i wyartykułowana" jest wola co do propozycji ustawy "antyubeckiej".

O tym, że PiS będzie chciało skierować do Sejmu projekt ustawy "antyubeckiej" napisała piątkowa "Rzeczpospolita". W ustawie ma znaleźć się m.in. zapis o przestępczym charakterze SB, jako działającej przeciwko niepodległości Polski i łamiącej prawa obywatelskiej.

Według gazety, ustawa zakładać też ma ujawnienie zasobów SB i nazwisk funkcjonariuszy. Za zatajenie przez byłych funkcjonariuszy pełnej informacji o swojej działalności i agenturze grozić ma odpowiedzialność karna. Tak samo karalne będzie przechowywanie dokumentów SB.

http://samorzad.pap.com.pl/?bez_id=701060900460034&dzial=&poddzial=&d=701060900460034