piątek, lipca 16, 2010

PR trumienny - nowa polityczna jakość

Newsem w tym tygodniu był obszerny wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla Gazety Polskiej. Newsem odgrzewanym z histerią charakterystyczną dla sezonu, gdy nic się w polityce nie dzieje, gdy *arszałka wycofano z pierwszych stron gazet ze względu na możliwość palnięcia tym razem prawdy o okolicznościach śmierci poprzedniego właściciela żyrandola, gdy premier po raz kolejny pokazał się rozciągnietych majtach na już n-tych w tej kadencji wakacjach. Z tego upału pismaki z łżemediów dostały prawie drgawek pisząc i komentując słowa JK na temat pierwszych godzin po tragedii smoleńskiej. Łże pismaki zawyły, że konwój nie był spowalniany, ciało Prezydenta otoczono właściwą czcią i szacunkiem a to samochód b.premiera się po prostu dał wyprzedzić samochodowi obecnego premiera. 

Jarosław Kaczyński nie powiedział niczego nowego. Informacje o celowym opóźnianiu konwoju znane są od niemal 3 miesiecy. Skąd ten wybuch udawanego oburzenia słowami potwierdzającymi jedynie wcześniejsze doniesienia? Zdaje się, że łżepismaki w ogóle nie czytają gazet albo mają osłabioną pamięć średnioterminową. Podejrzewam, że niektórzy nie czytają nawet tego, co sami podpisują, więc nie muszą niczego pamiętać. Średnio rozgarnięty czytelnik o sprawie słyszał i wie, że takie podłe i gadzie zachowanie miało miejsce. 

W podręcznikach do politycznego PR ta odmiana gadziego budowania wizerunku powinna być nazwana ,,pijarem trumiennym''. Proponowana definicja mogłaby brzmieć tak:,,Pijar trumienny to sposób zachowania, dzięki któremu można uzyskać korzyści wizerunkowe posługując się śmiercią politycznego przeciwnika. Stosowany stosunkowo rzadko w celu wzbudzenia u odbiorców silnych emocji powodujących większy szok i smutek z powodu rozpaczy PR żałobników, niż z powodu śmierci polityka wroguej opcji politycznej. Po raz pierwszy na arenie międzynarodowej PR t. wykorzystany został w sposób zaplanowany i świadomy przez premierów dwóch dużych europejskich krajów - Donalda T. i Wladimira P. w dniu 10 kwietnia 2010. PR trumienny nazywany jest również gadzim, ponieważ towarzyszą mu często krokodyle łzy. PR t. nie należy mylić z czarnym PR''.




Portal Polskieradio.pl podał 19 kwietnia 2010, że: ,,dotarł do nieznanych okoliczności dziwnej podróży z 10 kwietnia 2010, gdy Jarosław Kaczyński jechał na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu.
Z Witebska do granicy białorusko–rosyjskiej pędzili błyskawicznie, już na terenie Rosji autobus wiozący Jarosława Kaczyńskiego, który miał rozpoznać ciało brata, gwałtownie zwolnił. 
Przebycie ponad 100-kilometrowej trasy z Witebska na miejsce tragedii zajęło polskiej delegacji - pilotowanej przez radiowozy – prawie 3 godziny.
Jak relacjonował na Twitterze uczestnik wyprawy europoseł Adam Bielan – Polacy wylądowali w Witebsku ok 18.00 polskiego czasu. Autobus, który miał zawieźć m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Adama Bielana, Pawła Kowala i Adama Lipińskiego do Smoleńska, był konwojowany przez miejscowych milicjantów.
„Na prawie każdym skrzyżowaniu stoi białoruski milicjant i salutuje” – pisał o 18.56 na miniblogu Adam Bielan.  „Bardzo sprawnie dojechaliśmy do białorusko-rosyjskiej granicy. Tam 40 minut sprawdzano nam dokumenty, mimo, że mieliśmy paszporty dyplomatyczne. W drodze do Smoleńska eskortowała nas już rosyjska milicja. Jechaliśmy bardzo wolno, około 25-30 km/h” – relacjonuje anonimowo jeden z uczestników polskiej delegacji.  „Ponieważ wyglądało to na sabotaż zatrzymaliśmy się i spytaliśmy konwojujących nas milicjantów co się dzieje. Odpowiedzieli, że takie mają rozkazy” – opowiada nasz rozmówca.
Ok. 20 kilometrów przed Smoleńskiem polski autokar został wyprzedzony przez konwój, wiozący na sygnale premiera Donalda Tuska, który także jechał na miejsce tragicznego wypadku. Tusk wylądował w Witebsku przed godziną 19.00 czasu polskiego, kilkadziesiąt minut po przybyciu na Białoruś samolotu Jarosława Kaczyńskiego''.
,,Nasz Dziennik'' znakomity polski dziennik (jedyny z całkowicie polskim kapitałem) 2o kwietnia pisał o tej samej dramatycznej podróży:

,,Dlaczego konwój jechał wolniej?

Po przekroczeniu granicy rosyjskiej konwój z Jarosławem Kaczyńskim zmierzającym 10 kwietnia do Smoleńska na miejsce katastrofy miał zwolnić, a następnie krążyć po mieście. W tym czasie premier Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem''.
25 kwietnia tę samą relację przytoczyła Rzeczpospolita: ,, Przed szlabanem. 
Towarzyszący Kaczyńskiemu opowiadają, że wolno jechali także w Smoleńsku, a pod bramą lotniska stali około kwadransa. Milicjanci z konwoju mieli im tłumaczyć, że muszą czekać na polskiego konsula. Nikt jednak nie przybył. W końcu funkcjonariusze, nie doczekawszy się nowych rozkazów, sami zdecydowali o wjeździe na lotnisko. – Kiedy przybyliśmy na miejsce katastrofy, premiera Tuska i premiera Putina już tam nie było – wspomina Bielan. – Wychodzi na to, że kiedy oni składali wieńce na miejscu katastrofy i miał miejsce pokazywany w telewizjach uścisk, my błądziliśmy po ulicach Smoleńska albo czekaliśmy przed szlabanem''. 

ILUSTRACJE DLA PRZYPOMNIENIA:
(z portalu wp.pl i faktu.pl)
Tak się ściskali premierzy:

Tak premierzy składali kwiatki



A taki wyraz twarzy miał Premier dużego kraju położonego w centralnej częsci europy, jak mu drugi premier pokazywał swojego nowoczesnego laptopa z nagranym Replayem.



A tak siedział w aucie brat zamordowanego prezydenta Polski, czekając aż dwóch premierów zrobi sobie zdjęcia na miejscu tragedii.


To samo zdarzenie 28.04.2010 pisał Fakt : ,,W Witebsku delegacja przesiadła się do rosyjskiego autokaru. – Białorusini nie robili nam problemów – opowiada Faktowi uczestnik delegacji, polityk PiS. – Autokar prowadził białoruski kierowca, dostaliśmy milicyjną obstawę na sygnale, radiowozy z przodu torowały drogę. 60–kilometrowy odcinek do granicy z Rosją przejechaliśmy w niecałe 40 minut.
Kłopoty zaczęły się za granicznym szlabanem. Autokar nagle zaczął jechać 25 kilometrów na godzinę. – Zapytaliśmy kierowcę, czy może jechać szybciej. Na chwilę przyspieszył do 50 na godzinę, by znowu wlec się 20–30 – opowiada nam polityk PiS. – Zdziwiliśmy się także, dlaczego konwój rosyjskiej milicji jechał tylko z tyłu i nas nie pilotował. Poprosiliśmy kierowcę, by się zatrzymał, bo chcieliśmy to wyjaśnić.
Zaskoczeni milicjanci stanęli tuż za autokarem. Podeszła do nich polska konsul. – Powiedzieli jej, że wykonują rozkaz przełożonych, bo inny konwój ma dojechać do Smoleńska pierwszy – opowiada poseł PiS.
– Sytuacja była absurdalna. Wyprzedzały nas zwykłe samochody, nawet graty! – kontynuuje opowieść wzburzony członek delegacji. – W pewnym momencie wyprzedziła nas kolumna z premierem Tuskiem. Jechali 170 na godzinę!''

A co należnego szacunku, płótna, wkładania ciała w odpowiednich warunkach i ustawienia trumny w należnym miejscu i innych zapewnieniach strony reprezentującej interesy rzadu albo nierządu Polski to każdy może obejrzeć film na youtube zamieszczony kilka dni po tragedii.  
Oczywiście, odezwą się przekonujące głosy ze strony wiadomej i zainteresowanej, że ziemia pod trumną jest prawie jak katyńska - święta, że las dokoła był nastrojowy, no i że dobre oświetlenie zapewnili tym razem, bo przy pasie na lotnisku nie zdążyli.


czwartek, lipca 08, 2010

Wojsko nie broni, ale rozbraja. Pedofile z elit grasują

Może to trochę za poważne tematy na upalne popołudnie, jednak na poruszanie tematów drażliwych i waznych nigdy czas nie jest odpowiedni. Coś złego się dzieje złego na świecie. Wojsko nie broni, ale rozbraja, służby nie służą, ale prześladują, pedofile są pod ochroną i nie siedzą tam, gdzie powinni siedzieć zboczeńcy. Absurd goni absurd i chyba elity myślą, że ludzie nie są w stanie wyłapać tych nieprawdopodobnych kretactw  i zanalizować.
Nie mogę uwierzyć w to co widzę, a widzę  zdjęcie pokazujące polskich żołnierzy, którzy (podobno) szkoleni są w USA sprawnego rozbrajania ludzi.  Przynajmniej tak donosi niezależne medium z USA.
Źródło 1
Zdjęcie zrobiono podczas szkolenia służb, których działania mają być skierowane przeciwko obywatelom posiadającym broń. Zawsze myślałam, że bandytami zajmuje się policja a nie wojsko. Czyżby ktoś zamierzał wykorzystać wojsko do rozbrajania ludzi posiadających broń legalnie? Po co i dlaczego Polacy szkoleni są w USA? Polacy przysłuzyli się Amerykanom w walce o niepodległość. Czyżby teraz mieli tę piękną kartę zniszczyć? Warto byłoby zapytać ministra, który już dawno powinien podać się dymisji, dlaczego w takim niedemokratycznym i wymierzonym przeciwko zwykłym ludziom celu wysyła się do USA polskich żołnierzy?  Zródło 2 A może chodzi o pacyfikowanie obywateli, którzy tworzą grupy niesubordynacji? Ostatnio w ,,Panoramie'' prowadzonej przed red.Turskiego ukazał się materiał o oddziałach zwanych militia (milicja :-), która u nas kojarzy się dość niedobrze). Liczba grup organizujących się obywateli wzrosła ze 160 000 w 2009 do ponad 500 000 w 2010. Spory przyrost samoorganizujących się grup wsparcia. Czyżby to jakaś mobilizacja na wypadek ataku ze strony kosmitów, zmutowanych zwierząt albo terrorystów? A może boją się rudych Rosjanek szpiegujących ceny w supermarketach i przekazujące informacje z plotkarskich portali? ,,W USA ludność ma ponad 100 mln sztuk broni, zapotrzebowanie na amunicję przekroczyło ostatnio wszelkie rekordy. Kilkadziesiąt milionów Amerykanów uzbrojonych po zęby to armia nie do zwyciężenia, nawet przez połączone siły ONZ i państw członkowskich. Co więcej, zgodnie z Konstytucją USA społeczeństwo ma prawo do organizowania się w paramilitarne grupy nazywane „militia”. Prowadzą one regularne szkolenia na prywatnych poligonach (nielubiane w Polsce słowo „milicja” ma niewiele wspólnego z amerykańskimi „militias”)''. Źródło 3

'It is not simply the U.S. military — specifically the National Guard federalized under the John Warner National Defense Authorization Act — and Homeland Security along with local police participating in exercises held state-wide in Illinois, but the Polish and Latvian military as well.
The National Guard told the media that foreign soldiers would be “observers,” but as this Prison Planet.tv exclusive video reveals Polish soldiers participated in the activities, including a raid on what appeared to be a meth lab but is described as a weapons of mass destruction facility.'
Od pewnego czasu niezależni dziennikarze piszą o zboczeńcach na szczytach władzy w Portugalii, Szkocji, Anglii, na Litwie. Małe dzieci molestowane są przez sędziów, polityków, adwokatów, prezesów ważnych firm. W większości państw temat jest uciszany (w Polsce kilka razy skutecznie), aż do czasu wybuchu afery z mścicielem z Litwy czy Hollie Craig ze Szkocji. Rodzice dzieci, którzy ujawniają ten proceder są ścigani i prześladowani, a większość dzieci jest bezprawnie przejmowana przez tzw.opiekę społeczną. Doprawdy jest to wyjątkowo dziwne zachowanie prewencyjne, zamiast otaczać opieką zboczeńców z elit w aresztach, gdzie zapewne wybito by im z głowy pociąg do małych dzieci, karze się dzieci już skrzywdzone przez pedofilów zabierając je od rodziców.

środa, lipca 07, 2010

To miały być wielkie obchody, Zybertowicz po wyborach

,,Uroczystości związane z 600-leciem bitwy pod Grunwaldem, w których weźmie udział prezydent Lech Kaczyński i zaproszone przez niego głowy państw, odbędą się 15 lipca. Natomiast dwa dni później, 17 lipca, na Polach Grunwaldu zorganizowana zostanie inscenizacja bitwy z 1410 r., która - jak informowały władze samorządowe, będące głównym organizatorem obchodów - miała być centralnym punktem uroczystości rocznicowych''.

To miały być wielkie obchody. I jeśli emocje i żal po wyborach ustąpią, to jeszcze będą to obchody szczególne. Mobilizacja wśód młodzieży i organizacji patriotycznych jest duża. Jeśli uda się zmobilizować ludzi do przyjazdu, to święto historyczne może nabrać nowej symboliki powyborczej.

W dzisiejszym Naszym Dzienniku - znakomitym piśmie o.Rydzyka i jego współpracowników zamieszczony został krótki wywiad z prof.Zybertowiczem, którego jasne, trafne i podnoszące na duchu uwagi powyborcze wywołują żal, że tak mało osób potrafi się zebrać po porażce i ocenić na chłodno sytuację. Opowiadanie o kiełbasach wyborczych, wiecach, głupocie ludzi jest podyktowane smutkiem płynącym z porażki. Nic to nie daje, poza destrukcyjnym wpędzaniem się w stan smutno-depresyjny.
,,Potrzeba więcej samodyscypliny i umiejętności chłodnej analizy problemów zamiast kierowania się emocjami. Najgorszy wniosek, jaki można byłoby wyciągnąć, to nastroje defetystyczne, co zawsze mnie irytuje u środowisk niepodległościowych. Wynik jest także dużym osiągnięciem. Pokazuje ogromny potencjał polskości i obywatelskości. Zastanawiam się, na ile ten rezultat jest sukcesem osobistym Jarosława Kaczyńskiego i jego sztabu, a na ile wyrazem siły uczuć Polaków demonstrujących wolę budowy sprawnego państwa. Niestety, ich energia jest ciągle niezagospodarowana''.


Przeżyliśmy jako naród zabory, wojny, oprawców z Rosji i Niemiec, ubectwo i esbectwo, agentów na najwyższych stanowiskach w państwie. Jeden współpracownik takiej czy innej mafii politycznej lub finansowej - jeden mniej czy więcej nie ma żadnego znaczenia. Jeśli chodzi o odczucia rozczarowanych ludzi, to sądzę, że znakomita większość zniesie tę prezydenturę godnie, podobnie jak prezydenturę Wolskiego, Bolka i Olka, że dalej sięgać nie będę, bo choć Bierut z tego samego matecznika, to jednak został w końcu przez mocodawców unieszkodliwiony. Polacy przeżyją i tę ostatnią fazę PRL-u w Polsce. W podręcznikach historii będą pisać o ostatnim prezydencie PRL - ,,ostatnim *rezydentem - namiestnikiem w nadwiślańskim kraju był tajny współpracownik służb - agent ,,Bóbr''. Po ujawnieniu zawartości tajnego katalogu IPN oraz zgromadzonych dokumentów, agent ,,Bobr'' został ukarany przez wolnych obywateli Polski. Ostatecznie upadek PRL nastąpił po podziale Unii Europejskiej na 3 regiony, a Polska znalazła się w części, w której przywrócono jednoosobowe okręgi wyborcze, powszechne referenda, zniesiono obowiązek przynależności do mafii instytucjonalnych - emerytalnych i zdrowotnych oraz odbudowano kopię berezy kartuskiej, w której znani z okresu PRL-u mogli spokojnie pisać apele, rozprawy, odezwy i książki''.


A wracając do rzeczywistości, czy dobrze zrozumiałam? Dzisiaj przeczytałam wiadomość i trochę mnie ona zaskoczyła. Czy to możliwe, że namiestnik pewnego bardzo dużego kraju złoży jutro jeden z najważniejszych urzędów w innym sporym kraju na ręce wiceoszołoma, a tenże oszołom przekaże go dalej gangsterowi? I że wszyscy trzej są z tej samej mafii?

CKN, Prywatna firma bez przetargu liczyła głosy w wyborach

Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami. Cyprian Kamil Norwid

Firma z Lublina obsługiwała liczenie głosów w wyborach. Została wybrana bez przetargu. Czy znany jest skład włascicielski tejże firmy? ,,Wynik wyborów zależy od nas, ale za rzetelność i sprawność przetwarzania danych spływających z całej Polski odpowiadają już oni. Programiści z lubelskiej firmy MikroBit. To ona będzie prowadzić obsługę informatyczną zbliżających się wyborów prezydenckich – podaje TokFm.pl. Do Lublina będą spływać dane z komisji wyborczych w całej Polsce. Firma MikroBit będzie przetwarzać gromadzone informacje i zajmować się wizualizacją wyników. Obecnie trwają ostatnie testy systemu: dziesięciu informatyków sprawdza, czy wszystko działa prawidłowo, i nanosi ostatnie poprawki. Możemy im tylko kibicować, by wszystko poszło tak jak trzeba. W tym roku czasu na przygotowanie się do obsługi informatycznej wyborów było przecież wyjątkowo mało. Jak czytamy, przedstawiciele firmy podkreślają, że system jest odpowiednio zabezpieczony, m.in. przed atakiem hakerów. Jednak gdyby wybory nie odbywały się w trybie przyspieszonym, tylko jesienią, być może obsługiwałby je już ktoś zupełnie inny. Państwowa Komisja Wyborcza musiałaby wówczas przeprowadzić przetarg na obsługę informatyczną wyborów. Ale ponieważ nie było na to czasu, zastosowano procedurę "z wolnej ręki", a firma MikroBit została wyłoniona w drodze negocjacji – informuje TokFm.pl. Wcześniej wybory obsługiwała już trzy razy. Z kolei generacja wyników wyborów to domena firmy Pixel Technology z Łodzi''.


Zliża się 600-lecie bitwy pod Grunwaldem.

wtorek, lipca 06, 2010

Sołżenicyn o Kazarach w ,,200 lat razem'', teatralny gbur odczytuje chamski wierszyk

,,WŁĄCZAJĄC XVIII WIEK W tej książce nie rozpatruje się przybywania Żydów w Rosji przed 1772 rokiem. Ograniczmy się tylko do nielicznych kart przypominających o bardziej starożytnym okresie. Pierwszym rosyjsko-żydowskich konfliktem można byłoby przyjąć wojnę Kijowskiej Rusi z Chazarami – ale to nie jest całkiem prawdziwe, bowiem Chazarowie mieli tylko wodzów z judejskiego plemienia, sami byli Turkami, którzy przyjęli judejską wiarę. Jeżeli prześledzić rozumowanie solidnego żydowskiego autora już ze średnich lat naszego wieku J.D. Bruskina to, jakaś część Żydów z Persji, przez Derbieńskie przejście, przeszła nad dolną Wołgę, gdzie w roku 724 po Chr. Powstała Itil – stolica chazarskiego kaganatu1 Wodzowie plemienni turko-chazarów2 nie chcieli muzułmaństwa żeby nie podlegać bagdadzkiemu kalifatowi, ani też chrześcijaństwa – dla ucieczki od opieki imperatora bizantyjskiego; i dlatego 732 r przyjęli judejską religię. Osobna sprawą była obecność żydowskiej kolonii w Bosforskim carstwie (Krym, półwysep Tamański), gdzie imperator Adrian przesiedlił niewolników żydowskich w 137 r, po pokonaniu Bar-Kochby W następstwie społeczność żydowska na Krymie trwała uporczywie i pod Gotami i pod Hunami, a szczególnie Kafa (Kercz) zachowała swą żydowskość. W 933 kniaź Igor zagarnął czasowo Kercz, Światosław, syn Igora, odbił od Chazarów Przydonie. W 969 Rusini już władali całym Powołżem z Itilem, a rosyjskie okręty pojawiły się przy Semenderze (derbeńskie wybrzeże). – Resztki Chazarów – to Kałmuki na Kaukazie, a na Krymie oni razem z Połowcami stworzyli Tatarów Krymskich. (Karaimowie i Żydzi krymscy, jednakże nie przeszli na muzułmanizm). Dobił Chazarów Tamerlan. Zresztą, liczni badacze przedstawiają (rzetelnych badaczy brak), że w pewnej liczbie Żydzi przemieścili się w kierunku zachodnim i północno-zachodnim przez południowo rosyjskie przestrzenie. Taki znawca Wschodu i semitolog Awra-ham Harkawi pisze, że żydowska gmina w dawnej Rosji „tworzona była przez Żydów przemieszczających się z brzegów Morza Czarnego i z Kaukazu, gdzie mieszkali ich przodkowie po prześladowaniach asyryjskich i babilońskich 3. Do tego poglądu bliski jest i J.D.Bruckus. (Jest pogląd, że to resztki tych „zaginionych” dziesięciu pokoleń Izraela). Taki ruch, może być, dokończył się jeszcze i po upadku Tmutarakanii (1097) od najazdu Połowców. Wg Garkawi`ego, językiem tych Żydów, aż do IX wieku był język słowiański, i dopiero w XVII wieku, kiedy żydzi z Ukrainy uciekali przed pogromami Chmielnickiego do Polski, językiem ich został jidisz, język Żydów w Polsce. Rożnymi drogami Żydzi dochodzili do Kijowa i osiedlali się tam. Już w czasie Igora dolna cześć grodu nazywała się Kozary; tu Igor osiedlił w 993 r jeńców Żydów z Kerczu. Potem przybywali jeńcy żydowscy w 965 r z Krymu, w 969 – Chazarzy z Itilja i Semenderu, w 9890 – z Korsunia (Hersonesu), w 1017 z Tmutarakanii. Zjawiali się w Kijowie i zachodni Żydzi: w związku z karawanową drogą handlową Zachód-Wschód, a może być, w końcu XI wieku, w związku z prześladowaniami w Europie w czasie pierwszej wyprawy krzyżowej. Także i późniejsi badacze potwierdzają chazarskie pochodzenie „indyjskiego elementu” w Kijowie XI wieku. Także wcześniej, na granicy IX-X w. w Kijowie zauważono obecność chazarskiej administracji i garnizonu chazarskiego”. A już w połowie XI wieku żydowski i chazarski element pełnił istotną rolę” 5. Kijów IX – X wieku był wielonarodowym i etnicznie uciążliwym. Tym sposobem, w końcu X wieku, w chwili wyboru przez Władymira nowej religii dla Rusów, było pod dostatkiem Żydów w Kijowie i byli wśród nich uczeni mężowie, przypuszczalnie indyjskiej wiary. Ale wybór wiary przebiegł inaczej niż w Chazarii przed 250 laty. Karamzin pisze że: «Wysłuchawszy Hindusów, (Władymir) spytał: gdzie ich ojczyzna? – W Jerozolimie – odpowiedzieli kaznodzieje – ale Bóg w gniewie rozproszył nas po cudzych ziemiach”. „I wy, skazańcy Boży, możecie nauczać innych?” – spytał ich Władymir. – My nie chcemy, jak i wy, pozbawiać się swojej ojczyzny6 - odpowiedzieli. Po odbyciu chrztu Rusi, dodaje Bruckus, przyjmuje chrześcijaństwo i część chazarskich Żydów, a co więcej, to z nich pochodził późniejszy, jeden z pierwszych na Rusi, biskup chrześcijański i religijny pisarz – Łuka Żidjata7 z Nowogrodu''. OTO BYDLAK.




c.d.

http://www.khazaria.com/khazar-diaspora.html

3 lipca minęła 1045 rocznica zwycięstwa Światosława nad Kazarami


Słynny symbol na tarczy khazaraskiej przejęty w Europie zachodniej 1000 lat później do oznaczania zionlandu.

W związku z wygraną *arszałka i jego skłonnością do szybkiego reagowania na pociaganie nitki ze strony moskiewskiej wydaje się właściwe przypominanie dat wydarzeeń historycznych nie drażniących Rosjan tak jak data Bitwy pod Moskwą w 1612.

,,22. Wyprawy Światosława Igorowicza

Roku 6472 [964]. Gdy kniaź Światosław wyrósł i zmężniał, począł wojów gromadzić mnogich i chrobrych. I lekko chodził jako pardus, wojny mnogie tocząc. Chodząc wozów ze sobą nie woził ni kotłów, ni mięs nie warzył, jeno cienko pokrajawszy bądź koninę, bądź zwierzynę, bądź też wołowinę, na węglach upiekłszy, jadał. Ani namiotu nie miał, jeno podkład podścielał, a pod głowę — siodło. Tacy też byli wszyscy pozostali jego wojownicy. I posyłał po krajach, mówiąc: „Chcę na was iść”. I poszedł nad rzekę Okę i nad Wołgę, i spotkał Wiatyczów, i rzekł Wiatyczom: „Komu dań dajecie?” Oni zaś rzekli: „Chazarom — po szelągu od radła dajemy”.
Roku 6473 [965]. Poszedł Światosław na Chazarów. Usłyszawszy zaś, Chazarzy wyszli naprzeciw z kniaziem swoim Kaganem, i zaczęli bić się, i w walce tej zwyciężył Światosław Chazarów i gród ich, i Białą Wieżę wziął. I Jasów zwyciężył, i Kasogów.
Roku 6474 [966], Wiatyczów zwyciężył Światosław, i dań na nich nałożył.
Roku 6475 [967]. Poszedł Światosław nad Dunaj na Bułgarów. I bijąc się z nimi, pokonał Swiatosław Bułgarów, i zdobył osiemdziesiąt grodów naddunajskich, i siadł władać tu w Pe-rejasławcu, biorąc dań od Greków (s. 257—258)''.

Skąd się wzięli Aszkenazyjczycy w Polsce?
,,Rosyjscy archeolodzy znaleźli ceramikę z różnych stron świata, a także zbroje, przedmioty z drewna i szkła, biżuterię oraz naczynia do transportowania cennych balsamów. Na razie nie odkryli jednak nic związanego z żydowskim wyznaniem Chazarów. Nie jest to jednak wielkim zaskoczeniem. Żydowskie znaleziska są rzadkie na stanowiskach archeologicznych związanych z Chazarami, gdyż na judaizm przeszła tylko elita.
Zdaniem naukowców władcy Chazarów zdecydowali się na ten krok gdzieś w VIII-IX w., by zachować neutralność w konfliktach muzułmanów z chrześcijanami. Zwykli Chazarowie pozostali zaś przy swoich pogańskich wyznaniach, bądź przyjmowali inne religie. Chęć zachowania neutralności nie przeszkadzała jednak Chazarom w obronie swych ziem. Powstrzymywali m.in. arabską ekspansję na Kaukazie. Nie zdołali jednak obronić się przed atakiem nowej potęgi, która wyrosła na północy. W 965 r. kijowski kniaź Światosław rozbił ich wojska i zburzył Itil. Po tej klęsce Chazarowie rozproszyli się. Ostatnie wzmianki o nich pochodzą z XII w. Trochę dłużej niż Chazarowie przetrwało Itil. Odbudowane po ruskim najeździe istniało do XIV w., kiedy to zalało je Morze Kaspijskie''.

Mała apokalipsa. Polowanie na Jane B.

Wygrał ten, który miał wygrać, albowiem jemu przygotowano wcześniej miejsce. A jego siła jest prosta i pochodzi ze WSI, której korzenie sięgają poza wschodnie granice. I wielu zobaczyło jak siła ze WSI sprawiła, że ludzie mówiący różnymi językami zaczęli mówić jednym głosem. I stał się cud sondażowy, a potem jeszcze jeden nad urną. A potem budując zgodę przetopili samolot na triumfalną bramę, z teczek zrobili słup ognia sięgający nieba, a sprawiedliwych uczynili jeszcze sprawiedliwszymi, a mądrzejszych jeszcze madrzejszymi. I zgoda ta rozlała się na tę i najbliższe krainy. I zapanował we WSI spokój.

Musimy wszyscy poprzeć Jane Burgermeister aby satanistyczne czynniki tzw. „rządu światowego” jej nie zaszkodziły i by dalej informowała nas o tym co się naprawdę dzieje. Od dłuższego czasu Jane ma problem ze swoją stroną internetową www.theflucase.com. Okazało się, że osoba prowadząca tę stronę jest agentemmoże być przygotowywana akcja zamordowania dziennikarki. Z wiadomych względów nie może ona raczej  liczyć na pomoc prokuratury austriackiej, która umorzyła śledztwo w.s. skażenia materiału szczepionkowego śmiertelnym wirusem ptasiej grypy, na co były i są bezsporne dowody  i że prawdopodobnie przejmował on fundusze wpływajace na konto Jane.  Od kilku dni wypisuje on informacje, które mogą narazić Jane na poważne problemy, że może być przygotowywana akcja zamordowania dziennikarki. Z wiadomych względów nie może ona raczej  liczyć na pomoc prokuratury austriackiej, która umorzyła śledztwo w.s. skażenia materiału szczepionkowego śmiertelnym wirusem ptasiej grypy, na co były i są bezsporne dowody

poniedziałek, lipca 05, 2010

I po wyborach

Połowa uprawnionych do głosowania Polaków nie zagłosowała wcale. Druga połowa podzieliła głosy niemal po równo dla *arszałka i JK. Mobilizacja po obu stronach była pełna. Wnioski? I smutne, i pocieszające.
1.Wyszkoleni w Moskwie oficerowie WSI odkrokowali szampana świętując zwycięstwo swojego pupeta. Co odkorkowali ludzie honoru oraz kilku magistrów historii nikt nie powiedział.
2.W Smoleńsku Rosja odbiła Polskę, a w wyborach umocniła swoje wpływy. Hilaria Clintonowa pokręciła się pod pomnikiem w Krakowie, uczciła pamięć ofiar, obiecała miliony na wspieranie pamięci umiłowanej mniejszości, wręczyła nagrodę umiłowanego Bronisława (którego okoliczności śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione), obiecała rakiety zamiast tarczy i odfruneła. Od czasu kiedy Miedwiediew odwiedza Obamę w USA, a dzielny Schwarzeneger oprowadza premiera Rosji po krzemowej dolinie, jakiekolwiek dowody solidarności i sympatii dla narodu ponownie podbitego są niewskazane.
3.Biorąc pod uwagę, że 25% wyborców głosowało na *arszałka, a część wyborców (moim zdaniem jakieś 5%) głosowała przeciwko JK albo uwierzyła w czar farbowanego hrabiego, twardy trzon interesariuszy PRL nie zwiększył swojej siły. Tymi 25% będą się musieli podzielić w wyborach samorządowych PO z SLD. Ciekawe, że przez tyle czasu udaje się podtrzymać te sympatie i tradycje w kręgu zainteresowanej grupy niezależnie od panującego systemu.
4.Najważniejsza rzecz jednak, jaka się wyjaśniła w czasie kampanii wyborczej, jest całkowicie bezcenna. W szale histerii ujawniły się wszystkie zjednoczone siły wspierające beneficjentów magdalenkowego stołu z kantami. Od reżyserów, przez literatów, ludzi honoru, a na politykach drugiego sortu skończywszy.
5.Uwaga po drugiej turze wyborów. Interesująca była prośba, którą otrzymali informatycy od swoich koordynatorów w urzędach gminnych. Informatycy wprowadzający dane do systemu żądali od przewodniczących komisji podania liczby osób, które dopisały się do list wyborczych w komisjach wyborczych. Niemożliwe było wprowadzenie danych z protokołów wyborczych bez uprzedniego podania liczby osób, które głosowały na oświadczenia pobrane ze swojego okręgu wyborczego w wybranej komisji wyborczej. Takiego żądania nie było w I turze. Biorąc pod uwagę, że koło 680 tys.ludzi pobrało takie zaświadczenia, dość szybko, bo w ciągu godziny-dwóch od zamknięcia lokali wyborczych można było ustalić, kto z takiego zaświadczenia nie skorzystał. A sztuka jest sztuka! Sprawdziłabym tak dla zasady i wybiórczo dopisane nazwiska głosujących na podstawie zaświadczeń do listy wyborców w komisjach, które szczególnie długo pracowały, a także te komisje, w których listy te były szczególnie długie. Niestety jest to chyba niewykonalne.
6.Interesująca jest również skala poparcia dla ekipy postPRL-owskiej w więzieniach. Od lat, dziewięciu na dziesięciu skazanych kocha aparatczyków ukształtowanych, wychowanych i namaszczonych w PRL-u.
7.Zdaje się, że w sytuacji monopolu władzy PO pozostaje Polakom jedynie obywatelskie nieposłuszeństwo. Tusk w tym jednym zdaje się miał rację, gdy udzielał wywiadu Stokrotce, że to jedyna forma demonstracji niezadowolenia obywateli osaczonych przez zdeformowaną władzę.