sobota, kwietnia 26, 2008

Do dnia 01.07.2008



(kt)
ZAWIESZAM BLOGA do dnia 01.07.2008.
Akurat będzie po referendum w Irlandii i nie będę pisać niepotrzebnie i w uniesieniu bzdur.

Korzystam ze wspólnego łącza i hoba, huba czy czegoś takiego i coś mi sie nie podobają różne psikusy, wpisy i komentarze w internecie. Jako osoba dożarta dziś poprosiłam o rozwiązanie umowy i z dniem 30.06.2008 :-))) mają mnie zostawić na samodzielnym podłączeniu. Do 01.07.2008 wpisy z bladatwarz, frau, frau_pranajtis (1, 2), Ina, inamajo i ina_majo są zawieszone z powodów osobistych, prywatnych, prawie rodzinnych czy sąsiedzkich, jak kto woli. Dobrze się składa, bo akurat wieści z polityki powodują u mnie odruch nie do opanowania. Jakoś się powstrzymam przed komentarzami w blogu smoka i uczennic. Jestem uparta i słowa dotrzymam. Dwa miesiące szybko zleca. Przepraszam i pozdrawiam. Uaktywnię sie oczywiście jako Politynka u Sióstr (uczennic).

p.s.1
Dołączam jeszcze niedokończonego Dutkiewicza, a do Ziobry wrócę w lipcu. Ziobro u Smoka jest prawdziwy i aktualny. To rzeczywiście odgrzewany kotlet.

piątek, kwietnia 25, 2008

Fallen Madonna with the Big Boobies Zwei


"Upadła Madonna z wielkim cycem" poszła pod młotek
Ten, kto pamięta brytyjski serial "Allo, Allo", z pewnością zna perypetie związane z obrazem "Upadła Madonna z wielkim cycem". To niemal kultowe już dzieło zostało niedawno sprzedane na prawdziwej aukcji. I to aż za 4 tysiące funtów (ponad 22 tysiące złotych).

Po przeczytaniu tej wcześniejszej i kolejnej wiadomości z Der Dziennika, i następnej też:
,, Merkel będzie rządzić nami i całą Europą. Wyniki sondażu przeprowadzonego przez instytut Harrisa dla "Financial Times" są zaskakujące. Bo zgodnie z brukselską tradycją na nowe stanowisko przewodniczącego Rady UE, które od początku przyszłego roku zostanie ustanowione na mocy traktatu lizbońskiego, szykowano któregoś z mało znanych, drugoligowych polityków wprawionych w zakulisowych, rokowaniach - pisze DZIENNIK. (...) Mimo to prawie co piąty Francuz i Włoch chciałby, aby to właśnie ona stała się pierwszym prezydentem Europy. Takiego poparcia Angela Merkel nie uzyskała nawet w ojczyźnie.'',
przyszło mi do głowy, że można byłoby zlicytować równie ciekawy obraz, który z pewnością będzie zyskiwał na wartości, bo kto by nie chciał portretu w akwareli przyszłej prezydentowej Eurokołchozu? Niedługo będziemy jak za III Rzeszy wieszać w urzędach, na stacjach kolejowych, w sklepach portrety Andzeli Merkel z czołobitnością jakiej doświadcza tylko król Tajlandii Bhumibol Adulyadej, król Rama IX.


Zapraszam do licytacji obrazu!

czwartek, kwietnia 24, 2008

Czopki to przeżytek


(kt)

Ostatnio premier Tusk znika, robi nieprzewidziane gesty i zachowuje się cokolwiek dziwnie

(hs)

Wydano nakaz aresztowania Dartha Vadera


Ciekawa jestem czy sprawdzili, czy tego zazdrosnego ataku nie dokonał nasz premier. Wszak tylko on ma moc i moz jest z nim, co wykładał w czasie ponad 3 godzinnego expose. Popatrzcie, tutaj ,,skuteczny i mocny'' Tusk w stroju Vadera na spotkaniu przeciwko Gronkiewicz Waltz, która dzięki jego interwencji i tak została prezydentem Warszawy.



,,Brytyjskie władze wydały nakaz aresztowania mężczyzny, który w stroju Dartha Vadera, słynnego czarnego charakteru z "Gwiezdnych Wojen" George'a Lucasa, zaatakował dwie osoby - napisał dziennik "Daily Telegraph". Według gazety, poszukiwany mężczyzna odziany w czarny płaszcz i zakrywającą twarz maskę wdarł się do ogrodu dwóch innych fanów filmowej sagi Lucasa i uderzył ich metalową kulą ortopedyczną, imitującą filmowy miecz świetlny. Sędzia, który wydał nakaz aresztowania, zażądał doprowadzenia sprawcy przez policję. Mam nadzieję, że wkrótce będzie z nim moc - powiedział.''

Początek Tusk Arlines, taniego państwa i cudów cd



Początek Tusk Arlines, taniego państwa i cudów cd a wszystko dzięki hojności prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, który mimo obietnicy Tuska, że Polska będzie walczyć z wojskami Izraelskimi przeciwko Iranowi, zlekceważył chwilowe omotanie przez naród wybrany mózgu premiera Donalda Tuska i postanowił pomóc premierowi w czynieniu cudów i oszczędzaniu pieniędzy podatników - rezygnacji ze zbyt kosztownych przelotów samolotem rządowym. Dwa w jednym.
Czyż nie jest to najpiękniejszy wyraz uznania Persów dla premiera z kraju, który niedługo nie będzie co prawda Polską, ale regionem przybałtyckim lub przykarpackim.
Na razie prezent został przyjęty jako prezent Prezydenta Iranu dla Prmiera Polski.

niedziela, kwietnia 20, 2008

Czydzieści czy



A Pan Bronisław Szenicer prosi o pomoc Prezydenta, polityków, ministrów bez skutku.

NASZ GŁOS nr 23 OUR VOICE No 23

Polacy ! Pomóżcie zatrzymać żydowskie barbarzyństwo w Polsce !

20 lutego br. minie 10 lat od uchwalenia przez posłów RP i podpisanej przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego ustawy dotyczącej restytucji mienia pożydowskiego należącego do 1939r do gmin wyznaniowych żydowskich i zwrotu tych majątków w ręce Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP.

To historyczne wydarzenie, miało przynieść korzyści dla kolejnych pokoleń Polaków i Żydów. Miało też być świadectwem, iż hitlerowskim Niemcom nie udało się do końca wykonać plan Judenrein na polskiej ziemi.

Tymczasem okazało się inaczej !

Zarząd ZGWŻ objął dzieci komunistycznych pachołków, którzy są marionetkami w rękach organizacji żydowskich z Ameryki. Wraz ze Światowym Kongresem Żydów, zarządzanym przez Edgara Bronfmana i jemu podobnym degeneratom moralnym, doprowadzają do całkowitego wymazywania z krajobrazu naszego kraju, materialnych śladów Polskich Żydów.

W całej Europie szantażem i groźbą wymuszają zwrotu pozostałego mienia pożydowskiego, którego Hitler i Goebels nie zdołali zniszczyć. Oni w ramach stworzonego Przedsiębiorstwa Holocaust dorabiają się na pozostawionych majątkach przez prawdziwych właścicieli, bestialsko zgładzonych podczas okupacji hitlerowskiej. Za ich zgodą oraz błogosławieństwem ich rabina z Ameryki Michaela Schudricha, zwanego naczelnym rabinem RP – dokonują ostatecznej likwidacji, tych cudem ocalałych zabytków żydowskich.

Ponad 90% z oddanych już przez Państwo Polskie majątków, zostało sprzedanych, rozgrabionych lub całkowicie zniszczonych. W ich miejsce nowi właściciele pobudowali domy mieszkalne, parkingi lub zorganizowali w tych świętych żydowskich miejscach kultu religijnego - restauracje, puby, sklepy i inne biznesy.

Niestety, ta Restytucyjna Zagłada dokonuje się przy akompaniamencie władz polskich i szeroko udzielanej pomocy ze strony władz kościelnych innych wyznań, jak też ze strony organizatorów Dialogu Chrześcijan i Żydów, co dobrze widać podczas organizowanych Dniach Judaizmu, zajmujących się nie tylko sacrum, ale i profanum. W realizacji tej perfidnej profanacji pomagają też niektóre media zamieszczając artykuły dezorientujące społeczeństwo, odnośnie stosunków polsko-żydowskich, tak przeszłych, jak i obecnych.

Na szczęście są też publicyści, którzy piszą rzetelne artykuły, nie bojąc się oskarżeń o antysemityzm, który jest natychmiast wysuwany ze strony obecnych Herodów wobec tych, którzy odważą się napisać słowa prawdy.

Na prośbę wielu z naszych adresatów przesyłamy w załączeniu artykuł z Gazety Polskiej z dnia 20 grudnia 2006 roku, napisany przez Pana Leszka Misiaka pt. "Apartamenty na synagogach".

Głos Starozakonnych
Pierwszy odnośnik
Drugi odnośnik
PDF


IRLANDZKI PORTAL PRZECIWKO TRAKTATOWI LIZNONSKIEMU

sobota, kwietnia 19, 2008

Gdzie są chłopcy z tamtych lat?

(kt)



Czy Helenka też nuci sobie tę piosenkę, gdy patrzy na zdjęcie swoich chłopców? Wszak same chwaty słały jej uśmiechy i całowały w rączkę. Każdy ma bohatera na jakiego sobie zasłużył, nawet jak miał dzidków i rodziców w komunistycznej partii, to bohatera na swoją miarę sobie znajdzie.

Uratowane z blogu Smoka5

(kt)

Korzenie Tuska ze strony dziadków już znamy. Kiedy premier przypomni sobie pochodzenie obydwu babek?

Pozwalam sobie wkleić tekst z blogu smoka5. Jeśli ktoś ma zapisane inne historyjki, np. bajkę o garbatonosych, to proszę wrzucać do komentarzy. Wyswietle je w blogu.

2008-04-13, 08:44:36
Ja ekstrema tłumaczę z żydokomuńskiego. Tanio.
Tagi:

* żydokomuński, ekstrema

Drogi forumowiczu, zapewne jesteś zagubiony w tak szybko zmieniającym się świecie wartości i idei. Od czasu gdy jaruzel z kiszczakiem zostali ludźmi honoru, a szczególnie teraz gdy nad Polską niezmiennie krąży widmo kaczyzmu do obiegu wszedł nowy język -żydokomuński. Język bardzo trudny - bo słowa niby znajome , a znaczenie kompletnie inne. Idiomy anglosaskie to przy tym bułka z masłem.

Przedstawię dziś kilka zwrotów z tłumaczeniem:

- "obrona demokracji" - znaczy tyle, że ktoś z autorytetów dostał kopa ze stanowiska, które słusznie uważał za dożywotnie i dziedziczne i robi z tego tytułu rwetes . Ciekawostką jest ,ze obrońcą demokracji może zostać tylko osoba, która płakała w dniu śmierci stalina. Ze znanych obrońców rzeczonej demokracji -to szymborska -stalinowska wierszokletka czy też geremek wieloletni zasłużony działacz eskimoskiego pochodzenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tak, tak, nasz drogi autorytet - brońcio jest zjednoczonym robotnikiem. Wprawdzie pracą uczciwą w życiu się nie skalał, ale "robotnikiem" jak udowodniłem -jest.

- " ksenofobizm" - określa on takiego ciemnego obywatela, który jeszcze pamięta znaczenie godła i hymnu Polski. Ksenofobizmu "obrońcy demokracji" wyjątkowo nie lubią. Właśnie zakazano wierszyka -"Kto ty jesteś -Polak mały".

- "otwartość na świat" - polityka zagraniczna na kolanach

- "prywatyzacja" - oddanie co Twoje swoim w majestacie prawa za złotówkę.

Jeżeli jesteś zainteresowany tłumaczeniem z żydokomuńskiego -obiecuję prześlę ci je za drobną opłatą. Wpłaty przeznaczę na wsparcie kuracji z choroby filipińskiej jednego z "obrońców demokracji".

Przy okazji chciałbym poinformować,że jestem wzruszony. Zostałem ekstremą po raz drugi wżyciu. Pierwszy raz było to gdy byłem dziarskim młodzieńcem i wybiłem zęba ZOMOlowi na Placu Piastów w Gliwicach w roku 1982 w dniu 3 maja. Tak nazywali mnie aż do 1989 roku. Potem zostałem ciemnogrodem lub mniej pieszczotliwie "ciemniakiem" -teraz wszystko wróciło na stare miejsce - jestem znowu starą dobrą ekstremą.

Och, łezka się w oku kręci.

Ciekawe , że ci co nazywali nas wtedy ekstremą mówili ,że nic nie znaczymy. Teraz pan WarzŁuk z agendy szwabskiej gazety mówi mi to samo.

Deja vu czy co?

Potem jeszcze był blog ,,młot na komuchów'', ale wisiał zaledwie pół dnia. :-(

Julka Leniwa I

(kt)





Pół roku już jest na państwowej pensji i nic nie robi. Ostatnio fakturę na rybę znalazła za złotych 8 (słownie osiem).

czwartek, kwietnia 17, 2008

Pani Staniszkis wspiera Dutkiewicza,Wałęsa bez retuszu, Książe niemiecki królem brytyjskim? Why not?

Pani Staniszkis wspiera Dutkiewicza

Bez większych oporów pani Staniszkis wspiera Dutkiewicza w jego kreacjach na najlepszego polityka. Jeździ z panem Dutkiewiczem do Wrocławia, mówi o nim dobrze w wywiadach. Najwyrażniej pan Dutkiewicz to prawie przyrodni syn pani Staniszkis, bo jej zaangażowanie w promocję tego uśpionego idealnego prezydenta z II szeregu jest wyjątkowe. ,,Tydzień temu, w czwartek byłam we Wrocławiu gdzie – razem z prezydentem tego miasta – Rafałem Dutkiewiczem brałam udział w panelu o politycznej aktywności młodzieży. A dwa dni później, w sobotę, w tym samym mieście odbyła się bijatyka między narodowcami a anarchistami.'' Nie anarchistami tylko socjalistyczna bojówką, która w imię europejskiej tolerancji złoiła skórę narodowcom. Pani Staniszkis mOwi: ,,Trochę się czerwienię dziś, przypominając sobie te słowa, ten mój zachwyt nad logiką wielowartościową w działaniu, i patrząc na typów w „glanach” pokazywanych przez TVN24.'' Pani profesor sie czerwieni, bo Ci w glanach leża na ziemi skopani i te glany sa symbolem nierównej walki idei, czy dlatego, ze lewicowe bojówki posunęły się trochę za daleko? I dalej pani Staniszkis się rozwodzi na temat europejskich wartości i podziału na wartości święte, świętsze i najświętsze : ,,I może jednak miałam rację: ta nowa filozofia „strukturowania” życia społecznego może pociągnąć właśnie ludzi młodych. Bo dostrzegają w tej lekkości porządek i nową wielowartościową logikę, gdy dla skina myślącego w kategorii dychotomii – „ja” – „obcy” - ten brak różnicy, przenikanie się wymiarów, dwubiegunowość zalegalizowanych – i równocześnie realizowanych – norm będzie tylko chaosem. '' Bład logiczny pani profesor, podział na my i oni jest wyrażnie zarysowany po stronie europejskiego lewactwa. Wszak oni zaatakowali legalnie zorganizowaną manifestację ,,glanów''. Nie nadążam za tą europejskością myśli pani profesor Staniszkis i mam to gdzieś.

Wynurzenia pani Staniszkis na temat Dutkiewicza są zabawne. Oto nowego formatu polityk, pieszczoszek Unii Demokratycznej, namaszczony przez Geremka i Mazowieckiego sekretarz Komitetu Obywatelskiego, ,,bezstronna świeżynka'' okazuje sie być ideałem dla ,,wybitnego socjologa europejskiej myśli politycznej'', która mówi: ,,I, że Dutkiewicz z wykształcenia informatyk mający doktorat z logiki formalnej, ma super kwalifikacje do uprawiania polityki w tej nowej Unii (i w Polsce), bo rozumie, co to znaczy porzucenie logiki dwuwartościowej, z jej zasadą wyłącznego środka (gdy nie można być/robić coś i równocześnie coś przeciwnego).'' Dutkiewicz - cud malina!

Wałęsa bez retuszu

Trzeba przyznać, że 2008 rok nie będzie zaliczony do najszczęśliwszych przez byłego preydenta od lewej nogi. IPN zapowiada od miesiecy publikację o Wałęsie, której data wydania już wielokrotnie była zmieniania. Z informacji wstępnych wynika, że materiały znalez^óne przez hstoryków IPN na temat Lecha Wałęsy nie stawiają jego postaci w przychylnym świetle. Za to dwumiesięcznik ,,Arkana'' wydał właśnie w kolejnym zeszycie artykuł Pawła Zyzaka ,,Dzieciństwo i młodość Lecha Wałęsy''. Osoba Wałęsy została opisana bez korekt, przemilczen i niedomówień. Bez wątpliwości rodzina Wałęsy według wspólczesnych standardów nie byłaby uznana za normalną, a przez niektórych zapewne za patologiczną. Mam Wałeśy wyszła za mąż rok po śmierci swojego męża za brata zmarłego męża czyli swojego szwagra, a dzieci z poprzedniego związku w tym również Wałęsa, odnosili sie wrogo do ojczyma-wuja. Religijność Wałesy, która wyssał podobno z mlekiem matki jest mitem utworzonym przez samego Wałęsę, co stawia pod znakiem zapytania jego ostatnie śmiałe uwagi pod adresem nominacji bp.Głódzia na arcybiskupa diecezji gdańskiej, które Wałęsa wypowiada jako zatwardziały katolik. Paweł Zyska dotarl do mieszkańca Pokrzywnicy, który zrelacjonował zdarzenie dość zdumiewające i opisujące chłopca niezbyt dobrze wychowanego i bogobojnego jakim widzi siebie sam Wałęsa w biografii ,,Droga do niepodległości'' czy w wywiadzie udzielonym sp.Orianie Fallaci: ,,Otóż podczas lekcji katechezy przygotowującej dzieci o pierwszej Komunii Świętej dziewięcioletni Lech, chcąc zaimponować kolegom, nasikał do kropielnicy z wodą święconą.(...) Jeden z miejscowych chłopców przypomina sobie braci Wałęsów chodzących na odpusty z najmłodzym Lechem, jako szefem grupy: ,,Po drodze wyrywali z płotów sztachety, by użyć ich potem w bójce. Dlatego nazywaliśmy go sztacheciarzem.''. Cudowne nawrócenie Wałęsy kościele przy dworcu gdańskim jest kolejnym mitem, bowiem sam nawrócony nie pamięta ani kościoła, ani dokładnej chwili nawrocenia. Artykuł Zyzaka pełen est detali odbrązowiających Lecha Wałęsę i obalających twierdzenie propagandy politycznej z lat 80-tych i 90-tych kreujących drugiego Prezydenta RP jako człowieka o kryształowym życiorysie.


Książe niemiecki królem brytyjskim? Why not?

Tak z zupełnie innej beczki. Współczucie należy okazać głowie tronu monarchii brytyjskiej. Najpierw premier i Izba Gmin przepchnęły tratkat reformujący (zwany lizbońskim), mimo wielu protestów poddanych królowej i jednoznacznej woli społeczeństwa w sprawie przeprowadzenia referendum w sprawie ratyfikacji eurobubla. Teraz okazuje się, że ,,cudowne nawrócenie'' na katolicyzm Tony Blaira w grudniu 2007 było chyba politycznym przygotowaniem gruntu pod zmianę opinii Brytyjczyków o możliwości wprowadzenia katolika na tron. W Wielkiej Brytanii o katolicyzmie pisze sie bez specjalnych sentymentow, Prasa codzienna o pielgrzymkach papieży pisze w stopniu koniecznym i niewyczerpującym, w sam raz by zadowolić ciekawość przecietnego Anglika. Papiez opisywany jest jak zwykla głowa obcego panstwa, a zmiany w stanowisku koscioła do wspolczesnych problemow czy kolejne encykliki Papieza poddawane regularnej krytyce jak utwory lietrackie. Ciekawostką pzostaje fakt, czy obecne urabianie opinii publicznej jest przygrywką do wprowadzenia Niemca na tron brytyjski czy to tylko jakaś polityczna gra, by Elżbieta II nie śmiała powiedzieć, czy lubi nowego prezydenta Europy jakiego namaści na stolec europejskie lewactwo. Przyznacie, że zmiana tronie brytyjskim z Elżbiety II na księcia Bawarii to byłyby niezłe jaja.

Ja tak jak zwykle troche na obrzeżach polskiej polityki, która mnie mierzi coraz bardziej. Czekam na referendum w Irlandii.
A tak przy okazji, wychodzi sprawa bezpieczństwa energetycznego. Gadzinowka zwana ,,Wyborczą'' skupiła się na niedogodnościach klientów PKO BP, która ma być prywatyzowana. Podejrzewam, że awaria dotyczyła wszystkich kas fiskalnych, podmiotów i firm działających w oprciu o urządzenia zasilane prądem. Krótko mówiac było to małe tsunami, ale sprowadzono je do niedogodności klientów jednego banku. Reszta moze sie ,,Iść paść''!

niedziela, kwietnia 13, 2008

Najfeld contra Adler



Może trochę nie na temat i z innej beczki, ale wklejam w całości komentarz.

wilre pisze...
title of comment: PRZESKOK.
Młode panny nie noszą nigdy brylantów, nawet w dniu wesela, chyba wieczorem tegoż dnia, podczas balu. Biżuterią ich aż do 20 roku życia są perły białe, korale turkusy oprawne w srebro, mało złota, chyba medalionik lub krzyżyk, malutki zegarek bez łańcuszka. Mogą też posługiwać się biżuterią fantazyjną z wszelkich imitacji, byle lekką i delikatną.
Kobiety przeszedłszy lat 35, powinny się wyrzec biżuterii młodej, to jest turkusów, korali i wszelkich ozdób fantazyjnych, bo w tym wieku lepiej nie nosić żadnych ozdób, jeżeli nie mogą być prawdziwe.
Dowodem najgorszego smaku, noszenie brylantów we dnie, co najwyżej można mieć pierścionki brylantowe. Pierścionki kładzie się na czwarty lub piąty palec. Jednym słowem, obładowywanie się kosztownościami, wprost się sprzeciwia najprostszym regułom elegancyi.
Garnitur kosztowności u mężczyzn składa się ze szpilki przy krawacie, z guzików przy koszuli i przy mankietach i z pierścienia.

„Kodeks światowy”, to pozycja napisana językiem wielce oryginalnym i epokowym. Autor doskonale zorientowany w człowieczych ułomnościach, a także i mankamentach „jednostek nieprzyjemnych”, tak oto je charakteryzuje:

Tak na przykład czyszczą sobie zęby lub wykłuwają je bez ceremonii, obcinają paznokcie niepomni, że te starania o ochędóstwo ciała, dokonywać się winny zdala od oczu ludzkich, we własnej sypialni lub buduarze. W ogóle o tej trosce, tak niezbędnej, około swej cielesnej powłoki, nie wypada mówić nawet w towarzystwie.
Nie mogę się też powstrzymać przy tej sposobności, ażeby nie zwrócić uwagi na wielkie zaniedbanie czystości swojego oddechu. Czyż może być co wstrętniejszego na rozmawianie z kimś i zatruwanie mu oddychania miazmatami, wydobywającymi się ze źle utrzymanych ust.

Jako że dawniej nie było dyskotek, na których mogłyby swobodnie bywać młode panny, jak ma to miejsce dzisiaj, w grę wchodziły jedynie bale z jasno określonym porządkiem. Do niego należało się stosować, o ile chciało się uchodzić za osobę dobrze wychowaną:

Na pierwszym balu, ma zazwyczaj młoda panna toaletę białą, skromną a poetyczną. Zaledwo ubarwia się ją jakimś kwiatkiem we włosach, jakąś niebieską wstążką w pasie, broń zaś Boże od sztucznej, wysoko piętrzącej się koafiury, - najprościej splecione warkocze lub loki, oto najpiękniejsza ozdoba!
Jeżeli panienka ma ojca, on ją wprowadza w salony, on ją przedstawia swym starym przyjaciołom, jemu też przedstawiają się z pośpiechem danserzy. Rzadko kiedy nie udaje się to pierwsze wejście w świat, jeżeli tylko dziewicę cechuje istotna niewinność i świeżość młodości.
Byłaby przeto anomalią młoda panna przeładowana kwiatami, wstążkami i kosztownościami, ze spojrzeniem zuchwałem i głową pysznie wzniesioną.

Życie płata różne niespodzianki w każdych czasach. Taką niespodzianką, wtedy, jak i dzisiaj, jest kobieta samotna. Autor tak charakteryzuje to zjawisko - Trzy są rozmaite i odrębne położenia kobiety samej: pierwsze gdy za mąż nie wychodzi, czyli zostaje starą panną (tzw. dzisiejsza singielka), - drugie gdy została wdową, - trzecie gdy rozłączyła się z mężem. Dla każdego z tych położeń istnieje kodeks specyalny pewnych reguł. Zobaczmy, jakie implikacje powyższych stanów wysnuwa autor:

I tak, gdy wdowa, choćby była najmłodsza, może urządzić sobie życie jak się jej podoba, panna, dopóki nie doszła do pewnego już wieku, nie może pozostać samą. Wieku trudno oznaczyć, zależy on bowiem od urody i wyglądu panny, jako też od stanowiska, jakie zajmuje w towarzystwie. Jedne nie starzeją się w 50-tym roku życia, inne staremi się już wydają w 25-tym. Lat dwadzieścia pięć, jest tym minimum dozwalającem pannie żyć samej, pod warunkiem jednak, że już nie ma rodziców, ale i wtedy jeszcze na wszelkich balach i wieczorach winna mieć towarzyszkę.
Młodej wdowie wypada przepędzić czas swojej żałoby w rodzinie męża, a nawet tak długo tam pozostać, zwłaszcza gdy w tej rodzinie niema innych dzieci, dopóki nie trafi się jej wyjść za mąż powtórnie. Jeżeli jednak ma dzieci, może mieszkać sama.
Wdowa po ukończeniu żałoby i choćby nie pragnęła wyjść za mąż powtórnie, może wchodzić w świat, bywać w teatrze i na balach, a na wizytach i przyjęciach u siebie zachowuje się jak kobieta zamężna.
Położenie kobiety rozłączonej z mężem jest całkiem odmienne. Żyć jej wypada jak najskromniej, i w najcichszem oddaleniu od świata, jeżeli nie chce narażać na najbrudniejsze potwarze i obmowy. Gdy ma dzieci, łatwo jej świat cały w nich odnaleźć, ale nigdy nie może się tak dalece wyemancypować, iżby prowadziła dom otwarty, przedewszystkiem zaś jak najrzadziej ukazywać się jej wypada we wszelkich miejscach publicznych samej.
Kobieta zamężna może sama chodzić do kościoła, czynić zakupy i oddawać wizyty.
Kobieta zamężna nei pójdzie bez męża do teatru, na bal, ani też nie przyjmie żadnego zaproszenia; jeżeli mąż lubi przebywać w domu, musi z nim dzielić samotność, chyba że ma już córkę, pannę na wydaniu, w którym to przypadku wszędzie towarzyszyć jej powinna.

I co wy na to, drogie Internautki? Zobaczmy zatem, żeby nie było, że autor tylko do kobiet pije, jak powinien zachowywać się mężczyzna po utracie żony w swoich relacjach z córką:

Skoro mężczyzna utraca nieszczęśliwie żonę, nim jeszcze córkę zdołał wydać za mąż, naówczas powinien albo oddać ją natychmiast do pensjonatu, albo przyjąć jej do towarzystwa kobietę wiekową. Chcieć prowadzić dom za pośrednictwem guwernantki, nie jest bynajmniej przyzwoicie.
Córka, mimo że jest już panną na wydaniu, nie może jednak jeszcze sama prowadzić domu ojca; bo z powodu częstej nieobecności jego zmuszoną byłaby pozostawać sama i w fałszywej pozycji, czy przez to, że musiałaby przyjmować gości, czy te wizyty oddawać.
Dlatego dopóki nie dojdzie do dwudziestu pięciu lat, ojciec przyjąć jej winien opiekunkę, którą najłacniej wybrać mu pomiędzy swemi krewnymi – najlepiej gdy do tego nadaje się stara panna

A teraz panowie Internauci, coś dla was ku rozwadze:

Mężczyzna, prowadzący pod ramię żonę swą, narzeczoną lub wogóle kobietę, którą szanuje, nie może kłaniać się kobiecie dwuznacznych obyczajów albo takiej, której przedstawić nie śmiałby w rodzinie swojej.
Kobietą zaś dwuznacznych obyczajów jest według nas każda taka, która stosunków swych z mężczyznami wyjawić nigdyby nie śmiała; - jeżeli więc mężczyzna mając kobietę uczciwą pod ręką, kłania się tamtej lub patrzy na nią uparcie. Lub daje poznać czemkolwiek, że ją zna, natenczas wyrządza towarzyszce swojej najcięższą obrazę; obrażona zaś nie powinna się wahać ani chwili i opuścić go natychmiast. Kobieta też uczciwa, spotkawszy swego znajomego w towarzystwie kobiet podejrzanych, udaje, że go nie widzi.

W obiektywny fakt, że wszystkie kobiety są piękne, żaden dobrze wychowany facet nie wątpi. Wprawdzie zdarzają się tacy, co wiążą rozstrzygnięcie tego dylematu z ilością wypitego wina, ale są to naprawdę przypadki odosobnione, słusznie nazywane przez co bardziej krewkie panie – męską szowinistyczną nierogacizną. Niemniej jednak, zdarza się, że nieidealnie urodziwe panie nie mają wzięcia w tańcu. Autor „Kodeksu światowego” takie widzi oto wyjście z sytuacji - Brzydkim naprzykład damom grzecznie jest postarać się o danserów, ale śmiesznością byłoby nasyłać im tychże całymi masami. Ot, cała filozofia.

„Kodeks światowy” traktuje również o uprzejmości, prowadzeniu korespondencji, paleniu cygar, zawarciu małżeństwa, umeblowaniu, chustce do nosa, zakładach, gestykulacji, komplementach, dyskrecji, kotylionach i zachowaniu się w wagonie. Wszystko po to, by przestrzenią publiczną, a także prywatną, zawładnęli dżentelmeni, których i wtedy i dzisiaj nie uświadczysz, bo to towar mocno deficytowy. Stąd chyba wołaniem na puszczy jest stwierdzenie autora, które do naszych czasów również pasuje i śmiało może stanowić puentę tego wpisu:

Nikt bardziej od „gentelmana” nie zwraca uwagi na drobne obowiązki życia. Chcąc przyczyniać się do szczęścia innych, lęka się urazić ich czemkolwiek, więc nie zapomina o niczem, nie pomija niczego.
Pełen jest też szacunku i łagodności dla kobiet. Mówiąc z niemi, nagina swój głos, zwykle brzmiący ostrzej, hamuje swoją gorącą krew. W rozmowie dobiera umiarkowanych i pełnych grzeczności wyrażeń. Znosi bez okazywania niecierpliwości żarty i podrażnienia, nie odpowiada nigdy grubiaństwem na nierozważne, niezręczne lub zbyt żywe słowo kobiety.
Niegdyś bywali w naszem społeczeństwie tak wychowywani mężczyźni, dziś stali się feniksem, lecz nie trzeba rozpaczać. Młode pokolenie można wychować inaczej, z uwagą na te cnoty, które obrzydły dzisiejszy cynizm nazywa „przestarzałymi”.

4:33 PM

piątek, kwietnia 11, 2008

Lansowanie masonów trwa

(kt)
Tak mnie wczoraj naszło i obejrzałam sobie program Bronisława Wildsteina ,,Cienie PRL-u''. Pomijam niewielki wkład w sprawę lustracji tego programu, bo uczelnie w Polsce to ciągle bastion wszelkiej maści niezlustrowanych pracowników, którzy z racji wieku dzierżą obecnie stery wielu szacownych placówek naukowo-badawczych. Nadal nie wiadomo kto jest kim. Wracając do sedna, zrobiony w biegu odcinek ,,Cienie PRL-u'' w stylu mamy jakąś historie, niech sobie panowie podyskutują, już w tej chwili nie robi na nikim wrażenia. Zastanowił mnie skład szanownego grona zaproszonego do studia a w szczególności antylustracyjnego duetu, o którym pisałam tutaj. Profesor Jan Hertwig Woleński (członek B'nai B'rith) i megafon prof.Andrzej Romanowski.
Wypowiadali się w sposób obrażający Barbarę Niemiec, która ujawniła donosicieli akademickich. Obrońcy lustracji wypadli słabo w konfrontacji z wygami antylustracyjnymi. Wildstein nie jest półgłówkiem, wiedział co robi. Po co lansować niewiele znaczącego profesora Woleńskiego? Ani to znakomitość, ani specjalista, ani tzw.,,autorytet''. Nie podoba mi się to.

page counter

niedziela, kwietnia 06, 2008

Bubel z Szenicerem nakręcili klip, członek B'nai B'rith o rozpadzie Chin, Borusewicz zacheca do kolportażu bibuły, łamanie praw dziennikarzy w Sejmie

(pw)

Bubel z Szenicerem nakręcili klip

Na początku zrobił się jak zwykle straszny szum, że znowu ten prostak i antysemita Leszek Bubel sieje wśród Polaków nienawiść do narodu wybranego. Żydowskie organizacje wystąpiły nawet do właścicieli YouTube.com z żądaniem zablokowania strony z klipem, na którym L.Bubel śpiewa ,,Aj-waj, to nie Wasz kraj'' i ,,Grossy i Michniki won do Ameryki''. Problem z antysemityzmem pojawił się wówczas, gdy rozpoznano na klipie tańczącego radośnie długoletniego i już niestety byłego dyrektora żydowskiego cmentarza Bolesława Szenicera, a którego chciałby leczyć członek zacnej żydowskiej loży Polin niejaki Kadlacik.



Ten klip nie jest w żadnej mierze antysemicki!
Jest o dzieciach komunistów, którzy nienawidzili Polski. Jeśli nie podoba im się kraj, w którym tolerowano komunistyczne poglądy ich przodków, to powinni emigrować do Ameryki. Gross i Michnik są dobrym przykładem. Gross nie jest żydem (jego matka była Polką). Michnik został wychowany przez żydowską rodzinę zatwardziałych komunistów, ale był ich adoptowanym dzieckiem (pisze o tym Zambrowski). Jeśli piosenka jest o tych dwóch lewakach, to może być co najwyżej prostacka, ewentualnie ,,antyjudaistyczna'', ale nie antysemicka.



Złe sny chińskiej władzy

,,O widmie rewolucji w Kraju Środka i o tym, dlaczego Chińczycy są kosmitami Konradowi Dulkowskiemu i Mirze Suchodolskiej mówi dr Michał Korzec, sinolog. [prywatnie mąż proj.Staniszkis; członek B'nai B'rith żydowskiej loży masońskiej POLIN w Polsce]




Świat znienawidził Chiny. Marcowa masakra Tybetańczyków sprawiła, że Kraj Środka stracił twarz.

Ten rok, olimpiady, miał być rokiem triumfu chińskiej potęgi. Przypieczętowaniem uznania na świecie jako wschodzącego supermocarstwa, które coraz bardziej się demokratyzuje. I ten plan runął w gruzach: świat zobaczył, jak chińskie ZOMO wywleka ludzi z domów, jak ich bije…Te obrazy to jest to, co obecnie świat myśli o Chinach.

A co myślą Chińczycy?

Obserwowałem te wydarzenia, gdy byłem w Berlinie z grupą Chińczyków. Zgromadziliśmy się wokół telewizora i wpatrywaliśmy w sceny, które ktoś nagrał w Lhasie, a które przez internet dotarły do reszty świata: Tybetańczycy i chińscy milicjanci. Co ciekawe, Tybetańczycy, ostrożnie, trzymając ręce na widoku, zaczęli się zbliżać do tego chińskiego ZOMO. Zamiast uciekać, otoczyli mundurowych. Mogli zostać zastrzeleni, ale się nie bali. To właśnie najbardziej poruszyło znajomych Chińczyków - że Tybetańczycy przestali się bać. I że to zapowiada początek końca systemu.

Jest obawa, że dopiero po olimpiadzie, kiedy już nie trzeba będzie się liczyć z opinią światową, wokół Tybetu zaciśnie się chińska pięść.

Nie wiem, co będzie po olimpiadzie. Ale mogę sobie wyobrazić, co stanie się podczas igrzysk, gdy do Pekinu przyjadą zagraniczni turyści. Będą rozwijali flagi tybetańskie, skandowali hasła Dalajlamy. I będzie to widział cały świat, ale i lud pekiński. Ten lud, który nie zapomniał upokorzenia z 1989 roku z Pekinu, kiedy podczas powstania na drogach do Tiananmen zamordowano może 400, a może 1000 osób. Jestem ciekaw, czy pekińczycy, widząc obcokrajowców krzyczących o wolności, będą ich obrzucali błotem, czy może raczej przyłączą się do nich.

Młodzi Chińczycy nie wiedzą, co się wydarzyło 4 czerwca 1989 roku. A starsi nie chcą pamiętać. Jedni i drudzy oddali się radosnej konsumpcji - jeżdżą nowymi samochodami, stroją się i oglądają MTV. Po co im awantury.

Chińczycy z zapałem korzystają z tego, co przyniósł im wzrost gospodarczy. A także z moralnej swobody. Młodzi nie słuchają już starszych, rodzina przestała mieć wpływ na wybory życiowe, a partia nie ma już swoich wzorów moralności. Chińczycy uprawiają więc seks, mówią o nim, w dużych miastach pełno jest klubów dla gejów. To prawda, że jak opowiadam młodzieży, co się kiedyś działo, to patrzą na mnie wielkimi oczyma, że to jakieś science fiction. Ale z pamięci społecznej się nie da wymazać tragicznych wydarzeń.
Tybetańczycy przestali się bać. Oznacza to początek końca reżimu

Zwłaszcza że w mieszkańcach dużych miast, głównie Pekinu, zaczyna narastać poczucie opresyjności. Wiedzą, jak żyje świat, bo mają telewizję, internet, których - wbrew pozorom - władze nie są w stanie kontrolować. Duszą się, mają dość głupich biurokratycznych przepisów. Tak więc choć mogą sprawiać wrażenie zadowolonych, skoncentrowanych na konsumpcji, wkrótce przypomną sobie o Tiananmen. O tym, o co w życiu chodzi. Tak jak przypomnieli sobie Polacy. Na początku lat 70. w Polsce wielu nie wiedziało, co to Katyń. Byli zadowoleni. Gierek, otwarcie na świat. Czekolada i pomarańcze za walutę z zagranicznych pożyczek. Po co mieli sobie zawracać głowę sprawami, na które nie mieli wpływu. Ale przypomnieli sobie.

Bunty społeczne wybuchały zwykle wtedy, kiedy kończyła się konsumpcja, a zaczynał kryzys. Chiny mają ponaddziesięcioprocentowy wzrost gospodarczy!

W lutym zrobiłem objazd po Kantonie. Wsiadłem w nowiutkie audi pożyczone od znajomego chińskiego biznesmena i ruszyłem autostradą. I dopóki się jej trzymałem, było wspaniale. Ale wystarczyło odbić parę kilometrów z trasy… Połowa stacji benzynowych zamknięta, a przed tymi, które są otwarte, ciągną się długie, długie kolejki aut. Na prowincji elektrownie wstrzymują dostawę prądu na osiem godzin dziennie. Chinom, tej fabryce świata, zaczyna brakować napędu: ropy, benzyny, mazutu. Ludzie boją się. Że ten ich świat dobrobytu wytrzyma jeszcze do olimpiady, a potem runie. I że wybuchnie wojna z Tajwanem, bo rząd zacznie działania agresywne, by odwrócić uwagę od pogarszającej się sytuacji. ''


Do antychińskiej propagandy dołącza się niezawodny Borusewicz i zachęca kibiców do działań niezgodnych z prawem. ,,Proponuję, by każdy kibic zabrał ze sobą do Chin jedną napisaną po chińsku książkę lub broszurę dotyczącą praw człowieka i demokracji – pisze we "Wprost" marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.'' Biorąc pod uwagę, że na razie politycy nie wybierają się do Chin, zachęcanie obywateli do działań zakazanych w Chinach jest zwykła hipokryzją. Proponuję, żeby marszałek Borusewicz sam wybrał się do Chin z przemycaną bibułą. Żywię nadzieję, że władze chińskie będą wiedzieć, co mają z tym panem zrobić i że pozbędziemy się pseudodemokratycznych aktywistów na dobre. Trzeba tylko pilnować, żeby sami robili to, do czego zachęcają polskich kibiców.

Może Marszałek Borusewicz zająłby się łamaniem praw polskich dziennikarzy? Dziennikarze Naszego Dziennika są szykanowani a pan Szczepański kolejny członek B'nai B'rith i równocześnie prawa ręka Komorowskiego do spraw mediów robi, co mu się rzewnie podoba.

,,Marszałek Bronisław Komorowski występuje w obronie represjonowanych opozycyjnych dziennikarzy na Białorusi, a w tym samym czasie jego podwładni szykanują dziennikarzy "Naszego Dziennika" - mówią parlamentarzyści i domagają się wyjaśnień
Prezydium Sejmu zajmie się szykanami wobec "Naszego Dziennika"





Ograniczenie dziewięciu dziennikarzom "Naszego Dziennika" możliwości relacjonowania prac Sejmu i wydarzeń rozgrywających się w kuluarach parlamentu to działanie mające charakter politycznych represji - uważają posłowie opozycji. Ich zdaniem, w ten sposób urzędnicy rządzącej koalicji próbują utrudnić dostęp opinii publicznej do informacji. Decyzję o ograniczeniu prasowych akredytacji dla "Naszego Dziennika" szef Biura Prasowego Sejmu Jarosław Szczepański podjął samodzielnie, nie informując o tym wicemarszałków Sejmu: Krzysztofa Putry i Jarosława Kalinowskiego.
Sprawą zajmie się Prezydium Sejmu.

W ubiegłym tygodniu marszałek Bronisław Komorowski występował na specjalnym briefingu, na którym deklarował solidarność z represjonowanymi, szykanowanymi dziennikarzami białoruskich gazet, którym uniemożliwia się pracę. Nie minął tydzień i podobną sytuację mamy w polskim parlamencie. - Czy rządząca koalicja tak bardzo obawia się krytycznych analiz publikowanych na łamach "Naszego Dziennika"? - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk, wiceszef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Zasłanianie się zmianami regulaminowymi przez Jarosława Szczepańskiego, szefa Biura Prasowego Kancelarii Sejmu, jest mało racjonalne. Nie znajduje bowiem żadnego merytorycznego uzasadnienia powód, dla którego tylko jeden ze zgłoszonych przez redakcję fotoreporterów otrzymał stałą kartę prasową. Możliwości pełnego wykonywania zawodu na terenie Sejmu RP pozbawiono w ten sposób Marka Borawskiego, który w parlamencie pracował 10 lat.
- Nie znam powodu. Najpierw usłyszałem, że nie spełniam kryteriów, teraz dotarła do mnie od osób trzecich arogancka wypowiedź pana Szczepańskiego, że jak tak mi zależy, to mam zamienić się na karty prasowe z dziennikarzem, który stałą przepustkę dostał. Nie podejrzewam pana Szczepańskiego o nieznajomość pracy dziennikarskiej, więc powód takich, a nie innych działań musi mieć charakter pozamerytoryczny - mówi Marek Borawski, fotoreporter "Naszego Dziennika".
- Pierwsze słyszę. Jakie ograniczenia dla dziennikarzy? Nic mi o tym nie wiadomo, dlatego proszę wybaczyć, nie będę komentował - powiedział nam wicemarszałek Jarosław Kalinowski (PSL).
- Jestem zaskoczony. Tę sprawę trzeba będzie wyjaśnić - dodaje wicemarszałek Krzysztof Putra (PiS).
Wyjaśnień w sprawie szykan wobec dziennikarzy "Naszego Dziennika" domaga się nie tylko opozycja, ale również koalicja PO - PSL. Poseł ludowców Andrzej Grzyb już zapowiedział, że tą kwestią zajmie się Prezydium Sejmu.
- W tej chwili interweniuję w tej sprawie osobiście, ale będę też naciskał na oficjalne stanowisko całego klubu w tej sprawie - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk.
Jeszcze wczoraj do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego wpłynęło pismo posła Zbigniewa Girzyńskiego (PiS). Parlamentarzysta stawia sprawę bez ogródek: to polityczne szykany.
"Powołany przez Pana Marszałka na szefa Biura Prasowego Kancelarii Sejmu pan Jarosław Szczepański zamiast ułatwiać pracę dziennikarzom i stwarzać im dogodne warunki do wykonywania swojej misji, uniemożliwia im wykonywanie obowiązków dziennikarskich" - uważa Girzyński.
Wojciech Wybranowski

sobota, kwietnia 05, 2008

APEL Bojkot obcych mediów w Polsce - akcja!

(pw)

"Kochamy rodziców, miłujemy dzieci, drodzy są nam krewni, domownicy, ale wszystkie owe każdego z nas afekty łączy w sobie jedna Ojczyzna, za którą kto – będąc prawym człowiekiem – wahałby się oddać życie, jeśli tylko mógłby się jej przysłużyć?

O ile zatem bardziej potępienia godna jest nikczemność tych, którzy rozczłonkowali Ojczyznę swoimi zbrodniczymi postępkami i zarówno uprzednio jak i teraz - działają na jej doszczętną zgubę.”


Cycero


My - blogerzy Salonu 24 - ogłaszamy BOJKOT obcych mediów w Polsce.


APEL


Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie.

Ale mam też prawa, w tym prawo do podmiotowości - jako Polak w suwerennej Polsce.

Nosimy Polskę w naszych sercach. Chcemy ją lepiej poznawać, jej służyć, budować ją i ulepszać.

Potrzebujemy i mamy prawo do rzetelnej informacji o Polsce
i świecie. Tymczasem dzień w dzień poddawani jesteśmy tresurze i dezinformacji przez zawłaszczające polską przestrzeń medialną antypolskie molochy typu TVN, niemiecki der Dziennik czy wybijającą się
w kłamstwie i manipulacji Gazetę Wyborczą.

Jesteśmy obrażani i wyzywani w niewybredny sposób za sam fakt bycia Polakami, za przywiązanie do własnej historii, tradycji, religii.

Najwyższy już czas upomnieć się o własną godność
i przyrodzone nam prawa, o dorobek i dziedzictwo naszych przodków, którzy często nie szczędzili życia byśmy mogli żyć wolni.

Pamiętajmy, że życie jest nam dane, ale i – zadane.

Zyć godnie i zapewnić godne życie naszym dzieciom jest naszą świętą powinnością.

Nic nie usprawiedliwi grzechu zaniedbania i zaniechania, jeśli nadal pozwolimy się wieść na manowce kłamcom, uzurpatorom
i fałszywym autorytetom.

Być może wygodnie jest żyć z mentalnością niewolnika, dreptać na krótkiej smyczy i wyręczać się w myśleniu michnikowszczyzną.

Ale kto chce być wolnym - musi podjąć wyzwanie, trud
i odpowiedzialność za losy własne, swojej rodziny i Ojczyzny.

Zbłądzić może każdy, ale po tylu latach niezliczonych kłamstw
i manipulacji - kupować np. Wyborczą, reklamować się w niej czy kupować reklamowane tam towary może tylko ktoś, kto świadomie chce wspierać finansowo tę wrogą nam machinę medialną.

NIE MUSISZ - NIE KUPUJ !

Źródło: http://aspiryna.salon24.pl/index.html




Pięć Prawd Polaków spod znaku Rodła i ich uniwersalne przesłanie

Na wstępie przypomnijmy, że Pięć Prawd Polaków zostało uchwalonych i uroczyście proklamowanych w niedzielę, 6 marca 1938 r., w największej sali teatralnej w Berlinie, w czasie Kongresu Związku Polaków w Niemczech - w XV-lecie istnienia tegoż Związku - w obecności prawie sześciu tysięcy przedstawicieli Polaków w Niemczech. Prawdy te brzmią: prawda pierwsza: Jesteśmy Polakami; prawda druga: Wiara ojców naszych jest wiarą naszych dzieci; prawda trzecia: Polak Polakowi bratem; prawda czwarta: Co dzień Polak Narodowi służy; prawda piąta: Polska Matką naszą - nie wolno mówić o Matce źle.

Godne jest podkreślenia, iż prawdy te, jak wówczas oznajmiono, "nie z rozumu mędrców wielkich się wywodzą, ale z najprostszych serc ludu polskiego wydobyte są" i zostały skierowane "do wszystkich serc polskich w świecie". Niektórzy historycy przyrównują ich rangę do Konstytucji 3 Maja z roku 1791. W każdym razie prawdy te są ewenementem wielkiego patriotyzmu Polaków, którzy doczekali się niepodległego, odrodzonego państwa polskiego, ale w wyniku dziejowych losów mieszkali i działali za ówczesną zachodnią i północną granicą Polski. Historia pokazała, że pomogły one przetrwać naszym rodakom trudny czas prześladowań i szykan płynących ze strony przedstawicieli niemieckiego nacjonalizmu. Po siedemdziesięciu latach od ich uchwalenia i proklamowania można powiedzieć, że nadal zachowują swoją aktualność i mogą stanowić wspaniałą lekcję patriotyzmu dla dzisiejszych Polaków będących na emigracji, a także dla rodaków mieszkających w ojczystym kraju.
Wskażmy na aktualność poszczególnych prawd i uwydatnijmy ich uniwersalne przesłanie.

Prawda pierwsza: Jesteśmy Polakami
Słowa te pojawiły się już w roku 1922 podczas organizowania Związku Polaków w Niemczech. Rzeczpospolita Polska odzyskała państwowość, pojawiła się ponownie na mapie Europy. Okazało się jednak, że około 1,5 mln Polaków znalazło się w granicach Niemiec. Byli to: Ślązacy, Warmiacy, Mazurzy, Kaszubi, Luboszanie, emigranci na ziemiach połabskich, w Westfalii i Nadrenii. Potrzebne było jakieś hasło jednoczące, by się zorganizować i wspólnie zabiegać o prawa mniejszości narodowej. Sformułowano hasło: "Jesteśmy Polakami". Czas pokazał, że pomogło ono zachować tożsamość narodową naszym rodakom na obczyźnie u zachodnich sąsiadów.
W latach II wojny światowej pojawiło się nowe, poważniejsze zagrożenie dla Polaków. Naród nasz został skazany na eksterminację. Najeźdźcy zachodni i wschodni traktowali nas jak zwierzęta, jak istoty niższe, pozbawione ludzkich praw. Po zakończeniu wojny zjawiło się kolejne zagrożenie. Polacy zostali poddani wpływom ateistycznej, nieprzyjaznej nam kultury sowieckiej. Także Zachód traktował nas po macoszemu, jako naród drugiej kategorii, jako tzw. drugi świat, po pierwszym świecie zachodnim i przed trzecim światem afrykańskim. Jeszcze dziś bywa tak, że gdy na Zachodzie przyznajemy się, iż jesteśmy Polakami, odczuwamy, że niektórzy patrzą na nas z góry, jakby z lekceważeniem.
Dzisiaj w prasie krajowej i zagranicznej znajdujemy artykuły o polskim nacjonalizmie. W mediach i publikacjach liberalnych unika się pojęcia "naród". Mówi się raczej o społeczeństwie, państwie. Mówienie o narodzie traktuje się niekiedy jako przejaw nacjonalizmu. Zwolennicy skrajnego globalizmu mówią, że należy wynarodawiać społeczeństwa. W imię kosmopolityzmu dążą, jeśli już nie do wyniszczania, to przynajmniej do osłabienia narodowych kultur. Przestają mówić o prawach narodów i ich ojczyznach. Są to bardzo niebezpieczne poczynania. Wiemy bowiem, że nie wolno odbierać człowiekowi jego własnej ojczyzny i rodzimej kultury.
Jako chrześcijanie, Polacy, potrafimy odróżniać nacjonalizm od patriotyzmu. Patriotyzm to cnota, to właściwa miłość do Ojczyzny. Nacjonalizm to miłość zwyrodniała.
Innym aktualnym i niekorzystnym trendem dla Polski jest pozbawianie Polaków polskiego obywatelstwa. Nasi rodacy pozbawieni obywatelstwa tracą w jakiejś mierze prawo do swego Narodu, do państwa polskiego i do narodowej kultury.
Wobec tych różnych zagrożeń prawda spod znaku Rodła: Jesteśmy Polakami, zachowuje szczególną aktualność. Chcemy się cieszyć, że jesteśmy Polakami i być z tego dumni, bez pogardy dla obywateli innych narodów, ale także bez kompleksów wobec nich.

Prawda druga: Wiara ojców naszych jest wiarą naszych dzieci
Polacy jako Naród oparli swoją wiarę na chrześcijaństwie zachodnim, na katolicyzmie. Zachowywali jedność ze Stolicą Apostolską. Przez wieki powtarzano hasło: "Polonia semper fidelis". Naszego przywiązania do katolicyzmu nie zdołali zniszczyć ani osłabić zaborcy. To oni od samego początku usiłowali nas wynarodowić, zabić w nas polskość, narzucali nam swoją wiarę. Rosjanie ciągnęli nas ku prawosławiu, Niemcy propagowali protestantyzm. W tradycji polskiej obowiązywała zasada wolności sumienia. "Nie jestem panem waszych sumień" - mówił nasz król. Polska wierna katolicyzmowi odznaczała się dużą tolerancją dla innowierców. Do tolerancyjnej Polski ciągnęli Żydzi, arianie, Tatarzy, Ukraińcy i inne nacje. W czasach niewoli, w okresie powstań narodowych i okupacji, szczególną rolę w zachowaniu katolickości i polskości naszego Narodu odegrała rodzina. Była ona bastionem katolickiej wiary i ostoją zdrowego patriotyzmu.
Po II wojnie światowej zaprowadzano w Polsce ateizm, i to metodą administracyjną. Był to towar importowany ze Wschodu, który ranił polską duszę. Naród pod przewodnictwem Kościoła katolickiego stanął w obronie wiary. Siłą i ostoją naszej narodowej tożsamości stała się przynależność do Kościoła katolickiego. Dziś w świecie zachodnim panoszy się postmodernizm, szerzy się sekularyzacja. Odżywają oświeceniowe, antychrześcijańskie hasła i postulaty usuwania religii z życia publicznego i ograniczenia jej do sfery czysto prywatnej. Któż z nas nie słyszał o haśle: "Żyjmy tak, jakby Boga nie było, jakby Bóg nie istniał". Trendy te płyną do nas z Zachodu. Naszą obroną może być mocne przywiązanie do kultury narodowej, która jest chrześcijańska, przywiązanie do wiary naszych ojców, przywiązanie do Kościoła katolickiego. Nasza wyjątkowość, nasza siła to katolicyzm. Tylko przez katolicyzm możemy odzyskać siłę i budować lepsze jutro naszej Ojczyzny. Mamy tu na myśli nie tylko katolicyzm jako zespół wierzeń, prawd religijnych, ale jako rodzaj kultury, przenikniętej pierwiastkami chrześcijańskimi.
Trzeba to przypominać rządzącym i partiom politycznym, tym, którzy ulegają modnym hasłom liberalistycznym, nihilistycznym. Dobrą przyszłość Narodu i państwa trzeba budować na wierze naszych ojców. Nikt jeszcze w dziejach ludzkości nie żałował, że słuchał Pana Boga, że zachowywał Jego Prawo. Otwarcie się na Pana Boga, oddawanie Mu chwały przez wiarę, modlitwę i dobre postępowanie, co jest równoznaczne z dążeniem do świętości, jest gwarancją naszej ziemskiej pomyślności i zadatkiem na szczęśliwą wieczność.

Prawda trzecia: Polak Polakowi bratem
Prawda ta łączy się jakoś z naszymi narodowymi wadami. Mówił o nich tak często Prymas Tysiąclecia, kard. Stefan Wyszyński. W Jasnogórskich Ślubach Narodu było zawarte przyrzeczenie do walki z wadami narodowymi. Jan Długosz kiedyś napisał, że Polaków charakteryzuje bezinteresowna zawiść. W naszej historii wrogowie próbowali nas dzielić, by zniewalać Polaków i nimi rządzić. Dzisiaj też pojawiają się nowe próby dzielenia Narodu. Musimy w nas samych odnaleźć źródło jedności i solidarności. Pierwszym krokiem do tego jest odnaleźć w drugim Polaku brata. Polak nasz brat to hasło aktualne, godne realizowania.
Napawają nas radością informacje o tym, jak Polacy pomagają sobie na emigracji, jak podają rękę słabszemu, zagubionemu bratu, ale martwią nas także wieści o wzajemnej zazdrości czy przypadki znieczulicy, braku wrażliwości na biedę czy nieporadność drugich.
Podobne uczucia pozytywne i negatywne rodzą się w nas przy obserwacji polskiego życia politycznego. Polak Polakowi bratem to hasło dla nas wszystkich na każdy czas.

Prawda czwarta: Co dzień Polak Narodowi służy
Służba narodowi to działalność na rzecz obrony i promocji wspólnego dobra. Dzisiaj mówi się o służbie państwu, a nie narodowi, a przecież człowiek najlepiej rozwija się i wychowuje we własnym narodzie. Bolejemy nad tym, że wybrani przez nas politycy, parlamentarzyści, przynajmniej niektórzy, tak szybko zapominają o powierzonej im przez Naród misji służenia dobru wspólnemu, że niekiedy interes własny czy własnej partii przedkładają nad interes Narodu.
Dawniej o wielu społecznych zawodach mówiło się jako o służbie. Stąd do dziś jeszcze funkcjonują określenia: służba zdrowia, służba wojskowa, służby porządkowe. Kolejarze nie mówili, że idą do pracy, ale że idą na służbę.
W tym kontekście warto też przypomnieć, że słowo "minister" oznacza sługę, który służy. Powinna to być służba dla dobra drugich, dla dobra Narodu. Trzeba by o to zabiegać, by Polakom lepiej się wiodło w ich własnej Ojczyźnie, by nie musieli wyjeżdżać za chlebem i pracą za granicę. Przecież Polacy, którzy tyleż walczyli o wolność naszą i waszą na tylu frontach ostatnich wojen, są tego warci i godni, by nie byli nadal upokarzani. Postawa służebna rządzących i każdego z nas mogłaby wiele zmienić na lepsze. Jest nam potrzebny narodowy zryw, by naprawdę działać i żyć dla dobra drugich, dla dobra Narodu, a jest to możliwe jedynie przez służbę.

Prawda piąta: Polska Matką naszą - nie wolno mówić o Matce źle!
Prawda ta ma piękny rodowód. Oto 17-letni chłopak, urodzony w Westfalii, pojechał po raz pierwszy do krewnych w Polsce. Wrócił po tygodniu i zatrzymał się w Berlinie, gdzie prosił w centrali Związku Polaków w Niemczech o opiekę przed gniewem ojca, ponieważ uderzył w twarz swego stryja za to, że ten się źle o Polsce wyrażał. "A przecież - mówił chłopiec - Polska to Matka nasza, a o Matce nie mówi się źle".
Tę prawdę piątą spod znaku Rodła uwydatnił nam w ostatnim czasie tak wyraziście i wprost wzruszająco Sługa Boży Jan Paweł II. W przemówieniu powitalnym, na rozpoczęcie drugiej pielgrzymki do Ojczyzny, 16 czerwca 1983 r., mówił do nas w Warszawie, na Okęciu: "Pierwszym słowem wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach, był pocałunek tej ziemi, ojczystej ziemi... Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki - albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej...". Urzekają nas te słowa Papieża Polaka, słowa, w których kryje się tyleż miłości do Ojczyzny, słowa, w których jest zawarte wezwanie do nas, abyśmy Ojczyznę traktowali jako matkę.
O matce nie wolno mówić źle. Niestety, słyszymy niekiedy złe mówienie o Polsce, i to z ust Polaków. Słychać takie głosy na polskiej ziemi i na obczyźnie. Niekiedy słowo "Polska" zastępuje się słowem "ten kraj": "W tym kraju żyje się źle, z tego kraju trzeba uciekać, w tym kraju nie można się niczego dorobić; w tym kraju jest bałagan; po co mi taki kraj!". Źle o Polsce mówi część emigrantów, którzy próbują usprawiedliwiać swój wyjazd z Ojczyzny. Mówią, że w Polsce się tyle nie zarabia, że w Polsce nie ma takich dróg, że w Polsce się pije, kradnie i bałagani itd. Tego rodzaju mówienie jest wielkim nietaktem. O Polsce, tak jak o matce, nie powinno się mówić źle. Matka może być czasem zła, może mieć jakieś słabości, wady, braki, ale dobre dziecko nie będzie nigdy mówić źle o takiej matce. Matka, jakakolwiek by była, jest dla dziecka wielkim darem. Ojczyzna jako matka jest także wielkim darem dla człowieka. Daje bowiem człowiekowi zakorzenienie, historię, ziemię, kulturę, przyrodę. Ojczyzna jest domem umożliwiającym człowiekowi rozwój. O ile związek dziecka z matką jest naturalny, o tyle miłości do Ojczyzny trzeba się uczyć. Gdy z matką jest źle, tym bardziej się ją kocha. Gdy z Ojczyzną jest źle, nie pluje się na nią i nie narzeka, ale tym bardziej się ją kocha. Wszelkie nieszczęścia Ojczyzny są okazją do większej miłości względem niej.

Zakończenie
Przypomnianych Pięć Prawd spod znaku Rodła ma uniwersalne przesłanie. Zachowuje aktualność na każdy czas. Jest wyrazem wiary, przywiązania do Pana Boga i Kościoła, przejawem wielkiego patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Powinno być często przypominane zarówno młodemu, jak i starszemu pokoleniu. Niekiedy narzekamy dziś na brak patriotyzmu w młodym pokoleniu. Żeby być w prawdzie, trzeba powiedzieć, że winę za to ponosi często starsze pokolenie. Wszelkie kryzysy dzieci i młodzieży są bowiem zwykle poprzedzane jeszcze większym kryzysem dorosłych. Niedojrzałe postawy dzieci i młodzieży są często wręcz odbiciem lustrzanym słabości i błędów ludzi dorosłych. To przecież nie dzieci czy młodzież, lecz dorośli wymyślają toksyczne ideologie o wychowaniu "bez stresów", o prawach bez obowiązków, o szkole "neutralnej światopoglądowo", o spontanicznej samorealizacji, o nacjonalizmie, fundamentalizmie itp. Wydaje się, że wielkim dzisiejszym problemem jest brak kompetentnych, mądrych, rozmodlonych i szlachetnych wychowawców. W chorej kulturze ponowoczesności młodym ludziom jest trudniej dorastać do ich własnych marzeń - często z winy wielu dorosłych" (ks. M. Dziewiecki, "Nasz Dziennik", 3 marca 2008, nr 53, s. 5). Trzeba ubolewać, że w mediach najgłośniej wypowiadają się cynicy i demoralizatorzy. Winniśmy więc wiele czynić, by w naszych rodzinach, świątyniach, szkołach, na spotkaniach oficjalnych i towarzyskich prezentować postawy zdrowego patriotyzmu, między innymi tego spod znaku Rodła.
Pięć Prawd Polaków spod znaku Rodła to niezwykle aktualny i bardzo uniwersalny, religijny i patriotyczny program na budowanie lepszego jutra naszej Matki Ojczyzny - Polski - Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Ksiądz biskup Ignacy Dec

Prelekcja wygłoszona w czasie konferencji w 70. rocznicę Berlińskiego Kongresu Związku Polaków w Niemczech i uchwalenia Pięciu Prawd Polaków spod znaku Rodła, zorganizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie "Civitas Christiana" - Oddział Dolnośląski we Wrocławiu, aula PWT we Wrocławiu, 7 marca 2008 r.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20080327&typ=my&id=my11.txt

wtorek, kwietnia 01, 2008

Panie, Panowie, dzisiaj skończyła się suwerenna Polska

(pw)
Odzyskawszy niepodległość i suwerenność po 45 latach komunistycznego jarzma na lat zaledwie 19, dziś głosami posłów Polska pozbyła się niezależności i po raz kolejny utraciła suwerenność.
Panie, Panowie, dzisiaj skończyła się suwerenna Polska,
Amen.