Krętacz, oszust giełdowy, nędzny doradca gospodarczy niejaki chazar Jerzy Soros. dopilnuje, żeby karty do głosowania w jesienych wyborach poza granicami USA były dobrze zdeflorowane. Przedostatnim razem sąd musiał dopatrywać się dziurek w kartach i zajęło mu to dużo czasu. Pewnie też sama operacja wypatrywania dziurek kosztowała więcej niż kupno całej firmy liczącej głosy. Tym razem George S. kupił właśnie taką hiszpańską firmę liczącą głosy Amerykanów głosujących poza Stanami. Dzięki temu demokracja amerykańska nie jest zagrożona i wybrany zostanie taki prezydent, jakiego Ameryka potrzebuje. Pewnie to będzie tym razem rasowy Amerykanin, a nie jakiś cichociemny z kenijskiej sawanny, któremu się świadectwo urodzenia zapodziało. Kabaret hamerykański. Jak mawiał towarzysz Stalin, nie ważne jak ludzie głosują, ważne kto liczy głosy. George S. wziął sobie tę radę do serca. Następnym razem kupi firmę liczącą głosy w USA i wtedy Amerykanie już będą spać spokojnie. Właściwie nie będą musieli głosować. Zupełnie jak u nas. Decydują głosy głosujących poza miejscem zamieszkania. W odległej komisji wyborczej dla myśliwych z lasu, zlokalizowanej na przykład w głuszy leśnej, dopisywane mogą być po godzinach otwarcia osoby ,,w drodze'' z zaświadczeniami i mogą być dopełniane karty w ilości potrzebnej. Do tego magik przy komputerze zliczającym głosy i wszystko gra.
Państwo polskie zdaje się istnieje już tylko na papierze. Właściwie trudno określić moment utraty wpływu na własne losy. Łatwo za to wskazać rezultaty braku kontroli nad losem własnym i kolejnych pokoleń. Bezczelność urzędników, arogancja władzy wobec zwykłych i ciężko pracujących ludzi przekroczyła granice przyzwoitości. Nowe podatki, kolejne przepisy umożliwiające grabież resztek majątków rodzinnych, podatek katastralny to tylko część planu systematycznego okradania własnych obywateli. Jak tak dalej pójdzie to czeka nas los niewolników. Do tego jeszcze degrengolada finansowa i gigantyczne długi. Państwowe firmy nie płacą podwykonawcom za prace budowlane. Państwo okrada swoich obywateli w biały dzień. Panśtwo zadłuża swoich obywateli. Nikt nie protestuje. Smutne czasy dla uczciwych i dobrych ludzi.
Równie znakomity na swój sposób, całkiem jak wymieniony wyżej chazar George S, najgorszy ze wszystkich minister Rostowski pojechał na spotkanie do Klubu Bilderberga, który ty razem nawiedził Stany Zjednoczone. Elita śmierdzieli znowu kombinowała, jak ludziom uprzykrzyć życie. Z jakiegoś powodu bojówki protestujące przy okazji zjazdów innych leni, brakorobów i śmierdzieli w Davos czy śmierdzieli z G8 zupełnie zapominają poprotestować podczas zjazdów Klubu Bilderberga. Od lat dziwaczni i wybiórczy są zachodni aktywiści, nie widząc w tych zjazdach żadnego problemu. Wracając do Rostowskiego vel Rothfelda (wnuka Jakuba), interesujący jest cel jego wyjazdu na obrady Klubu, bo w bajki o wykładzie na temat ,,Imbalances, Austerity and Growth'' trudno uwierzyć. Prędzej w rozmowy z Kissingerem o pidżamkach. Czyżby tym celem były instrukcje? Czyżby pojechał tam za pieniądze podatników? Gdyby Polska była państwem suwerennym, na ten przykład taki człowiek byłby zwykłym banitą, pozbawionym prawa wstępu do kraju. A tak? Pcha się tu wyszkolone towarzystwo na dobrze płatne posady. Kabaret swojski z globalnym smrodkiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz