piątek, października 26, 2007

Kabaret Tusk i trupa (4) Prywatyzacja szpitali wg Sawickiej





Niestety wiele osób, niezajmujących się na co dzień polityką, nie rozumie o co chodzi w prywatyzacji szpitali. A przecież idea prywatyzacji i wyprzedaży majątku wymyślona przez Marka Balickiego, poprowadzona przez Marka Belkę i kontynuowana jak się okazuje od wyborów 2005 przez posłów PO w terenie jest dość prosta do przeprowadzenia.
Prywatyzacja usług medycznych i placówek medycznych może odbywać się na dwóch poziomach: organizacyjnym i majątkowym. Obecne w całej Polsce NZOZ-y (niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej) są prywatnymi spółkami lekarzy, czasem pielęgniarek i kadry pozamedycznej. Taka forma prywatyzacji jest powszechnie akceptowana. Spółki lekarzy tworzone są najczęściej w formie spółek handlowych (partnerskich, z o.o.). Spółki te nie muszą posiadać własnego majątku, a w przypadku spółki z o.o. wystarczy, że lekarze wykażą środki finansowe w wysokości 50 000 złotych i taka kwota wystarcza do rejestracji działalności w rejestrze sądowym. Spółki lekarzy (NZOZ-y) mogą świadczyć usługi w szpitalach, gabinetach, przychodniach, które są własnością publiczną (należą najczęściej do władz samorządowych) lub takich, które są własnością prywatną. Za świadczone usługi medyczne NZOZ-y otrzymują wynagrodzenie od NFZ, który wg własnego cennika wynagradza lekarzy za wizyty, zabiegi, konsultacje. Odróżnia je od zwykłych, publicznych ZOZ-ów możliwość pobierania opłat za wizyty prywatne. Spółki lekarzy mogą wykonywać usługi medyczne na własnym sprzęcie medycznym lub mogą wykorzystywać sprzęt będący własnością innych podmiotów (władz, firm) czyli wynajmować, dzierżawić sprzęt medyczny lub pracować na sprzęcie wziętym w leasing. Pomieszczenia do wykonywania usług medycznych - gabinety, sale zabiegowe, poczekalnie, sprzęt i wyposażenie może być wynajmowane, dzierżawione, udostępniane lekarzom prywatnym lub spółkom lekarzy na zasadach umowy między szpitalem, lub właścicielem dotychczasowej publicznej placówki (władz samorządowych). Powstanie NZOZ-u jest jedynie zmianą organizacyjną i polega na utworzeniu prywatnego (niepublicznego) podmiotu. Istnienie NZOZ-u nie oznacza, ze cała placówka jest sprywatyzowana, a jedynie, że usługi świadczone są przez prywatnych lekarzy - spółkę lub indywidualnych lekarzy prowadzących praktykę, którzy maja zarejestrowana działalność. NZOZ-y najczęściej powstawały tam, gdzie lekarze nie chcieli pracować na etatach i utrzymywać całej administracyjnej nadbudowy publicznej przychodni. W szpitalach, w których lekarze byli słabo opłacani, powstawały spółki lekarzy, którzy nie podpisywali ze szpitalem umów o pracę, ale jako grupa lekarzy (spółka) podpisywali umowę na świadczenie usług, W takich przypadkach lekarze wykonują dokładnie tę samą pracę (te same wizyty, te same zabiegi) i obsługują tych samych pacjentów, różnica jedynie polega na tym, że przestają być pracownikami etatowymi szpitala a robią to jako niezależna spółka lekarzy czyli prywatna firma.
Oto przykład: lekarze wykonujący wysoko specjalistyczne zabiegi kardiologiczne (chemodynamiki) w podkarpackim szpitalu złożyli wymówienia z pracy i założyli spółkę partnerską. Szpital posiadając drogi i specjalistyczny sprzęt do zabiegów chemodynamiki (wart kilka milionów złotych) uznał, ze lekarzy buntowników ukarze i znajdzie na to miejsce innych lekarzy z innych miejscowości. Specjaliści z innych miast nie mieli zamiaru dojeżdżać do daleko oddalonego szpitala za zaproponowaną cenę. Szpital musiał podpisać umowę na świadczenie usług (kontrakt) przez swoich dotychczasowych pracowników - specjalistów lekarzy, Pieniądze na zabiegi kardiochirurgiczne dla pacjentów szpital od dostaje NFZ, ale może negocjować indywidualnie stawki z lekarzami (jeśli dobrze negocjuje, to wyceniony wyżej przez NFZ zabieg, może zakontraktować za niższą cenę z lekarzami). Szpital negocjował ze spółką lekarzy specjalistów kontrakt za wykonanie zabiegów w określonej liczbie rocznie. Sprzęt do wykonywania zabiegow, sale zabiegowe są wynajmowane spółce lekarzy kardiologów przez właściciela (t.j. szpital) na zasadach komercyjnych. Jest to przypadek sprywatyzowania usług medycznych - usługę wykonuje prywatna firma lekarska - spółka założona przez lekarzy na sprzęcie i w pomieszczeniach należących do szpitala.
Ta prywatyzacja usług medycznych polega jedynie na wprowadzeniu prywatnego podmiotu - spółki lekarzy w procedurę wykonywania zabiegu. Jest to jedynie zmiana organizacyjna i nie niesie za sobą żadnych zmian własnościowych, a jedynie powstanie nowego ogniwa w organizacji opieki medycznej.
Oprócz prywatyzacji usług możliwa byłaby w podanym przykładzie z Podkarpacia również prywatyzacja sprzętu i nieruchomości. Rozsądny właściciel sprzętu medycznego (tu:szpital) nie robi takich propozycji, ale takie sytuacje też mogą się zdarzyć. Rozumny właściciel nie sprzeda nieruchomości i sprzętu po cenie księgowej, bo wartość tego majątku dawno zamortyzowana i skapitalizowana może nadal przedstawiać wartość rynkową, chociaż w księgach rachunkowych ich wartość może wynosić zero złotych. Szpital nadal na tym sprzęcie może zarabiać wynajmując go spółkom lekarzy. Jeśli jednak szpital zaproponowałby spółce lekarzy zakup drogiego sprzętu po cenach komercyjnych - rynkowych, to lekarze wzięliby kredyt i staliby sie właścicielami sprzętu podpisując umowę kupna sprzedaży. Takie rozwiązanie jest korzystne dla obydwu stron (szpitala i lekarzy ze spółki).
Uwłaszczanie spółek lekarzy na majątku (nieruchomościach i sprzęcie) wycenianym po cenach księgowych jest kradzieżą. I tu jest przekręt wymyślony przez posłów PO. Ten pomysł sięga dużo dalej. Tylko nieliczna grupa lekarzy (patrz przykład szpitala św. Zofii w Warszawie) ma możliwość przejęcia majątku za bezcen. Pani Sawicka zdradza inną możliwość prywatyzacji szpitali - oddania za bezcen nieruchomości i sprzętu osobom i spółkom prywatnym czyli niezwiązanym z wykonywaniem zawodu lekarza. Prywatyzacja ta polega na tym, że na zaamortyzowanym i skapitalizowanym majątku zarabiać ma nie dotychczasowy właściciel - szpital, ale nowy właściciel - podmiot prywatny.
Wracając do przykładu szpitala z KGHM i pani Sawickiej. NZOZ w szpitalu KGHM jest rzeczywiście jednostka prywatną, która świadczy usługi medyczne. Usługi medyczne można świadczyć na sprzęcie swoim własnym lub cudzym (szpitala, KGHM SA, leasingodawcy - jesli ktoś kupuje sprzęt w leasing operacyjny). Jedynym problemem w wyjaśnianiu przekrętu w KGHM opisanego przez Sawicką jest to, czy sprzedaż majątku spółki, której głównym, choć nie większościowym akcjonariuszem jest państwo, można nazwać ,,prywatyzacją”. Gazeta Wyborcza manipuluje mówiąc, że w KGHM nie ma nic do sprywatyzowania i że szpital został już sprywatyzowany dawno. W potocznym rozumieniu prywatyzacja oznacza zmianę właściciela z publicznego na prywatnego. KGHM zaliczana jest do sektora prywatnego. W tym przypadku można więc mówić jedynie o sprzedaży majątku spółki prywatnej kontrolowanej przez państwo. To gadzinowe manipulowanie pojęciami przez GW.
,, Miedziowe Centrum Zdrowia w Lubinie powstało 11 lat temu. W stu procentach należy do KGHM Polska Miedź SA, spółki akcyjnej kontrolowanej przez skarb państwa. Dlatego też jest ZOZ-em niepublicznym.’’
Od razu mówię, że nie znam powiązań organizacyjnych w KGHM. Jedynie się domyślam jak może być ta usługa medyczna zorganizowana. Tu należy zadać pytanie: Czy lekarze NZOZ-u są jedynie lekarzami zatrudnionymi przez właściciela MCZ czyli KGHM, czy też mają własny NZOZ i świadczą usługi korzystając ze sprzętu medycznego będącego własnością MCZ założonego przez KGHM. Jakie są relacje własnościowe i organizacyjne między KGHM SĄ, MCZ i NZOZ-em?
,,To jedna z najlepszych placówek medycznych na Dolnym Śląsku. W ubiegłym roku wypracowała 600 tys. zł zysku.(…) Centrum ma dość wysoki kontrakt z NFZ (w tym roku dostał prawie 27 mln zł), co oznacza, że pacjentów leczy bezpłatnie. Ale za leczenie, za które mu NFZ nie zapłaci, może pobierać pieniądze od pacjentów - ma do tego prawo jako placówka niepubliczna. W regionie znany jest zwłaszcza ze świetnej kardiologii i wysokiej klasy sprzętu diagnostycznego. Uchodzi za dobrego pracodawcę, zatrudnia 600 osób i kusi lekarzy wysokimi, nawet kilkunastotysięcznymi zarobkami. (..) MCZ może się dynamicznie rozwijać, bo dostaje pieniądze nie tylko z NFZ, ale i od właściciela - KGHM. Na zakup cyfrowego RTG, USG i aparatury endoskopowej Polska Miedź przeznaczyła niedawno 4,3 mln zł.
Dlaczego pytania o relacje między NZOZ-em, KGHM i MCZ są ważne? KGHM może sprzedać działającą placówkę MCZ pozostawiając NZOZ na lodzie. Lekarze nie muszą być nawet tego świadomi.
,,Lekarze z MCZ z niedowierzaniem przyjmują rewelacje Sawickiej dotyczące rychłej prywatyzacji szpitala. - Najwyraźniej nie miała zielonego pojęcia, o czym mówiła. Centrum od dawna jest prywatne i trudno byłoby prywatyzować je po raz drugi. W grę wchodzi jedynie sprzedaż, a na to musiałby się zgodzić związany z PiS zarząd KGHM - mówi jeden z lubińskich lekarzy. ‘’
W KGHM sprywatyzowana została wiele lat temu usługa medyczna, ale nie majątek służący świadczeniu tej usługi. Ten majątek można ,,sprywatyzować’’ a dokładniej sprzedać, nawet jeśli państwo ma tylko 41% udziałów w KGHM SĄ. W jaki sposób? Bardzo prosty. Rozproszenie akcji KGHM jest bardzo duże. Decyzję podejmować będzie albo zarząd, albo walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym pojawią się tylko nieliczni niezależni akcjonariusze. Wystarczy, że udziałowiec posiadający 41% akcji - czyli przedstawiciel Skarbu Państwa pojawi się na Walnym Zgromadzeniu i propozycję Zarządu KGHM przegłosuje. Czy PO wystawi swojego człowieka na przedstawiciela Skarbu Państwa do KGHM i czy on radośnie przegłosuje sprzedaż Medycznego Centrum Zdrowia, to się wkrótce okaże.
Pani Sawicka mówi prawdę na taśmach zabezpieczonych przez CBA: ,,prywatyzacja’’ będzie polegać na zmianie właściciela sprzętu, być może też innych nieruchomości, budynków, działek, środków transportu itp. z KGHM na nowego właściciela. Nowym właścicielem nie musi być i raczej (na pewno nie będzie) NZOZ-obslugujacy do tej pory ludzi - pacjentów placówki medycznej KGHM.
Właścicielem może stać się pan Schetyna i pani Sawicka, pani Pitera i pani Kopacz z panem Pichetą w spółce. Nowi właściciele, którzy przejmą majątek szpitala KGHM i zobowiążą się do podpisania umowy z obecnym NZOZ-em. Za rok powiedzą im, że wyoskość pensji lekarzy z NZOZ-u i stawki NFZ im nie odpowiadają i jako właściciele prywatni uznają, ze nie chcą mieć szpitala, kliniki, gabinetów współpracujących z NFZ i obsługiwać pacjentów - pracowników KGHM i ich rodzin, tylko będą świadczyć usługi komercyjne. Nikt im niczego nie będzie mógł narzucić, a właściciele udowodnią rachunkiem ekonomicznym szpitala, że nie mogą dopłacać do marnie wycenionych przez NFZ usług medycznych. Proste i oczywiste. Może nieprawdopodobne, ale z całą pewnością możliwe do zrealizowania w ciągu kilkunastu miesięcy.
GW: Prezes MCZ Tomasz Dymyt dodaje: - W centrum leczą się m.in. górnicy z zagłębia miedziowego. Decyzja o jego sprzedaży byłaby w regionie bardzo niepopularna. W opublikowanej w grudniu ubiegłego roku strategii rozwoju KGHM na najbliższe lata centrum nie zostało wymienione w grupie spółek przeznaczonych do sprzedaży.
Pytanie: A jakie to ma znaczenie?
Biorąc pod uwagę bliskość rynku niemieckiego i tzw.ruch turystyczny usług medycznych wszystkie placówki medyczne w zachodniej części Polski będą miały klientów - pacjentów zza zachodniej granicy. Lekarze będą mieli pracę, władze samorządowe stracą wpływy do kasy, zarabiać będą wskazani przez POlityków właściciele placówek służby zdrowia, a polscy pacjenci... no cóż... zapracowali na te szpitale i wyposażenie, dali się okraść wybranej partii, to pójdą się leczyć do zielarzy.
Wracając do rozważań o prywatyzacji placówek służby zdrowia. Tak długo, jak właścicielem majątku służącego świadczeniu usług medycznych są władze samorządowe, można negocjować warunki z lekarzami, z NFZ i zabezpieczać dostępność usług medycznych pacjentowi. Z chwilą oddania majątku spółkom prywatnym, ani władze, ani lekarze, ani pacjenci nie będą mieli wpływu na to, jak sprzęt medyczny, na którym polityczni gangsterzy sie uwłaszczą, będzie wykorzystywany. Nie można prywatnego właściciela zmusić do działalności jego zdaniem mało zyskownej. Prywatyzacja byłaby uczciwe przeprowadzona wtedy, gdyby np.zadłużoną placówkę (bo kto sprzedaje placówkę rentowną i przynoszącą zyski?), władze wystawiałyby na aukcje. Kto da więcej, ten może placówkę zdrowia przejąć. Cenę ustala rynek. Do aukcji staną albo i nie różne spółki lekarzy. Lekarze przecież wiedzą najlepiej, gdzie i jaka działalność im sie opłaca. Ideał liberalno-rynkowy. Tyle że PO nie ma nic wspólnego z liberalizmem gospodarczym. PO w Nakle wespół w zespół z PSL sprzedało
,,Poseł Andrzej Walkowiak (PiS) złożył do CBA zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy podpisywaniu porozumienia zarządu powiatu w Nakle z firmą Know How ze Szczecina. Na mocy porozumienia z zarządem powiatu prywatna firma przejmuje całkowitą kontrolę (83 proc. udziałów) nad kontraktami z NFZ (ok. 20 mln zł), a w przyszłości za grosze będzie mogła przejąć szpitale w Nakle i Szubinie. Porozumienie daje ogromne możliwości prywatnej firmie, niewspółmierne do jej wkładu finansowego (450 tys. zł). Podpisał je starosta Andrzej Kinderman (PO). (…) Scenariusz zawłaszczania za bezcen przez wybrane firmy majątku szpitali, przedstawiony w rozmowie z posłanką Sawicką, ujawnionej przez CBA, w ocenie redakcji jest już realizowany przez lokalnych działaczy PO i PSL w Nakle. Ogromny majątek, który powstał ze składek społeczeństwa, na skutek dziwnie skonstruowanej umowy może przejąć prywatna firma za bezcen. W ten sposób w kraju nieliczna grupa ludzi na początku lat 90. zawłaszczyła majątek państwowy – mówi Mariusz Gratkowski z gazety regionalnej „Powiat” w Nakle.’’
Jeśli panowie z PO i zPSL dobrze się do tego przygotowali, a władze im przekazały kontrolę nad kontraktami, to należy spisać ten przypadek na straty. Wystarczy przestrzegać procedury prawnej, mieć odpowiednich ludzi w samorządach gotowych przegłosować, co się da i sprawa przejmowania milionowych majątków za setne części wartości jest do przeprowadzenia.
Przejmowanie majątku po cenach księgowych (patrz przykład szpitala ginekologiczno-położniczego im.sw.Zofii w Warszawie) przez spółki pracownicze (ordynatorow, pielęgniarki, lekarzy) dotychczas pracujących w placówce jest SKOKIEM na kasę. Podejrzewam zresztą, że każda taka spółka pracownicza ma z góry określony skład lub zawiera przepisy umożliwiające pozbycie się niektórych udziałowców spółki w szybkim czasie. ,, Za tzw. działanie na szkodę spółki (nie wiadomo, co konkretnie ma to oznaczać) każdego akcjonariusza, lekarza czy sprzątaczkę można przymusowo wykupić. A jeśli jakakolwiek osoba zgłosi chęć wykupienia wszystkich akcji, głosami trzech czwartych zgromadzenia wspólników można przymusowo sprzedać jej te akcje. Według nieoficjalnych informacji kilka osób posiada już pakiet kontrolny akcji szpitala. Czyli w prosty sposób nasz narodowy majątek przejmie grupa obrotnych biznesmenów. W dodatku sprzęt medyczny przekazywany spółce ma być wyceniany po cenach księgowych, nie rynkowych – czyli za bezcen. ‘’ http://wiadomosci.wp.pl/kat,9932,wid,9323302,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1
To, co się właśnie wyprawia w szpitalach, przychodniach i klinikach, nie ma z prywatyzacją (poza zmiana właściciela) nic wspólnego. To jest złodziejskie uwłaszczanie sie na majątku publicznym.

Na koniec przestroga dla tych, co sądzą, że jak płacą składki zdrowotne, to NFZ zapewni im usługę zdrowotną. Jest to mało prawdopodobne, jeśli usługi świadczyć będą niezależne placówki prywatne. Nikt nie jest w stanie zmusić prywatnego właściciela gabinetu do świadczenia usług słabo opłacanych przez NFZ. A co będzie jak sprywatyzowane zostaną wszystkie placówki? Panu Relidze nie udało się wytypować nawet sieci szpitali, które miały być finansowane ze środków publicznych. 40 milionów ludzi będzie się leczyć u posłów z PO i PSL?

Brytyjczycy sami wyrywają sobie zęby obcęgami
Brytyjczycy czują się zmuszeni do leczenia zębów poza państwową służbą zdrowia (NHS) - wynika z sondażu. Zdaniem badanych rezygnację z państwowego dentysty wymusiły zeszłoroczne zmiany w NHS. Część badanych zęby wyrywa... sobie sama. Jedna czwarta z 5200 badanych w całej Anglii twierdzi, że do dentysty chodzi prywatnie. Niemal 80% z nich dodaje, że dzieje się tak, bo ich dotychczasowy dentysta nie podpisał kontraktu z NHS albo też nie udało im się znaleźć lekarza, który ma taki kontrakt. Kolejne 10% nie chodzi w ogóle do żadnego dentysty, a sześć procent twierdzi, że sprawy wzięło dosłownie we własne ręce. Jak powiedział jeden z ankietowanych w hrabstwie Lancashire: Musiałem sobie wyrwać obcęgami 14 zębów. Innym zdarzało się przyklejanie koron klejem Super Glue. Badaniem, przeprowadzonym między lipcem a wrześniem przez komisję ds. pacjentów i zdrowia publicznego (Commission for Patient and Public Involvement in Health), objęto również 750 dentystów. 45% z nich mówi, że zrezygnowało z podpisania kontraktu z NHS. Ponad połowa z ankietowanych stomatologów (58%) twierdzi, że opieka przysługująca pacjentom pogorszyła się od czasu nowego kontraktu, który wszedł w życie w kwietniu zeszłego roku. Według stowarzyszenia stomatologów British Dental Association (BDA) wyniki sondażu odzwierciedlają problemy powodowane przez nowy system kontraktów. Lekarzom, którzy je podpisują, oferowany jest stały dochód, a nie wynagrodzenie za każdy zabieg objęty publicznym świadczeniem. Ten nowy kontrakt w niczym nie poprawił pacjentom dostępu do leczenia i nie daje dentystom możliwości świadczenia nowoczesnych, prewencyjnych usług - twierdzi Susie Sanderson z zarządu BDA. Dostępność leczenia stomatologicznego jest zdaniem rządu rzeczywiście problematyczna, lecz wyniki sondażu nie są - jak oceniła rzeczniczka wydziału zdrowia - reprezentatywne. Podała, że państwowych dentystów odwiedziło przynajmniej raz na dwa lata 28,1 mln ludzi i że na usługi stomatologiczne kontrakty z NHS ma 21 tys. lekarzy. Według rządowych szacunków przed wejściem w życie nowych kontraktów dwa miliony osób chciały, lecz nie były w stanie skorzystać z usług państwowego dentysty. (ak)
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,wid,9298601,wiadomosc.html?ticaid=14b48


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przerobiłaś temat dokładnie i rzeczowo.Masz całkowita racje.
Faktycznie zabiegi z zakresu hemodynamiki są szczególnie intratne.
NHS nie tylko w Anglii (od dziesięcioleci), ale prawie wszędzie jest kulą u nogi lecznictwa i budżetu Państwa.
W bogatych USA ogromna większość obywateli w ogóle nie jest ubezpieczona i korzysta z wątpliwej jakości publicznej opieki zdrowotnej.
POd POstępowymi POpaprańcami idziemy w słusznym kierunku.

Klient Nasz Pan pisze...

Lider rynku długów służby zdrowia zamierza utworzyć bank inwestycyjny na Dolnym Śląsku

http://customer1.salon24.pl/43094,index.html

politynka pisze...

Az dziw bierze, ze te sprawy wyplywaja tak powoli. Widac szykuja sie od miesiecy na nowe rozwiazania. Koalicja gospodarczych drapieznikow dostala to, o czym mogla pomarzyc. 21 10 2007 spelnily sie ich marzenia.