czwartek, kwietnia 29, 2010

Nie tak miało być

W ciągu pierwszych godzin katastrofy wydawać się mogło, że wszystko już jest rozwiązane. Przez kilkadziesiąt minut czekano na informację o śmierci dwóch Kaczyńskich a nie jednego? Chyba dopiero po półtorej godziny od katastrofy podana została oficjalnie wiadomość, że JK na szczęście nie leciał samolotem do Smoleńska. Prawdopodobnie mieli zginąć obaj, jesli prawdą jest, że w ostatniej chwili zamiast J.Kaczyńskiego poleciał Z.Wassermann. Rumuni piszą o tym w otwarty sposób: ,,Romanian Global News: miało zginąć dwóch braci Kaczyńskich'', a polscy dziennikarze jak zawsze trzęsą portkami i tematu nie podejmują. Ten nieoczekiwany zwrot wydarzeń sprawił, że akcje straciły kierunek i precyzję działania. Od dwóch tygodni działania i wypowiedzi Tuska są nieskładne, jedynie skok na stołki jest prowadzony zgodnie z planem, akcje pojednawcze i wyjaśnienia dotyczące katastrofy wyglądają na jedną wielka improwizację. Nie tak miało być! *arszałek stracił kontrolę nad sobą i przejął w parę godzin władzę nielegalnie bez oficjalnego aktu zgonu prezydenta. Za to chyba należy się trybunał stanu?

Lewizna łacząca zawsze Paryż z Moskwą uaktywniła się w ostatnim czasie nadzwyczajnie. Napisali listy protestacyjne, wyrecytowali wiersze i ustami reżysera, aktora i senatora WC (potomka oficera służb informacyjnych walczących z polskimi patriotami) pojednali się z rosyjskim narodem w imieniu narodu. Zastanawiam się jakiego narodu, bo nie mówili w imieniu żadnej osoby, którą znam, a znam sporo ludzi. W tej kwestii nawet cywilizowane towarzystwo z PO (stanowiące mniejszość) nabralo wody w usta. Nie mówili też w imieniu setek ludzi, którzy wpisali się na forach oburzeni butą i swawolą ,,posłów pokoju''. Nikt ze znajomych nie ma zamiaru bić bolszewika, ani nie sądzi Rosjan, ale elity polityczne rosyjskie nie są szczególnie dobrze oceniane i parę mruknięć pod nosem przy okazji katastrofy to za mało, żeby wybaczyć drugiemu zbrodnię katyńską, a kto wie czy teraz nie trzeba będzie wybaczyć winy podwójnej. No więc w czyim imieniu jednał się Wajda, Olbrychski i Cimoszewicz? Reprezentują jakiś odłam narodowy, lewacką endecję, mniejszość napływową, chazarskich braci młodszych w wierze? Cimoszewicz - gołąbek pokoju? Wybacza, ze mu sowieci ojca wyszkolili? Interesujące. Lista inicjatorów apelu o pojednanie jest mało imponująca. Nędzny apel kilku nierozpoznawalnych osób odczytano w telewizji? TVN24 jako niszowa stacja nie ryzykował wiele uzupełniając działania TP i onet.pl + kilku nieznanych fundacji i osób prywatnych. Podpisali apel jako autorzy: Zdzisław Jurkowski, Ks. prof. Jan Szczepaniak, Aleksander Galos, Bartłomiej Sienkiewicz Fundacja Badań Europejskich "Sarmacja" w Krakowie, Małgorzata Nocuń, Andrzej Brzeziecki "Nowa Europa Wschodnia", Ks. Adam Boniecki "Tygodnik Powszechny", Marek Dziewięcki Onet.pl.

Pojawiły się kolejne trzy wątki w sprawie katastrofy, które obciążają stronę rosyjską. O ile Rosja oficjalnie mówi jednym głosem, o tyle podobno premier i prezydent Rosji od pewnego czasu za sobą nie przepadają. Rozmowa obydwu panów pokazana w polskiej tvp była sztucznie odegranym pokazowym spektaklem. Obaj mogliby zagrać w meksykańskiej telenoweli dzięki nienaturalnej mimice twarzy i nadzwyczajnej wyrazistości wypowiadanych kwesti. Czy to brak opanowania, czy brak sympatii rozmówców, to spraw drugorzędna. Prawdopodobnie nie przepadają za sobą również podlegli im pracownicy i służby. Hm... ciekawe z którą opcją utożsamia się politycznie Kiszczak i związany swego czasu 260 tysiącami marek z WSI *arszałek Komorowski? Jest możliwa hipoteza, że sprawa katastrofy wymyślona w Polsce została przejęta przez Rosjan. A możliwe jest także opracowanie całej akcji w Rosji. Brak oświetlenia, wspomagania naprowadzania samolotu, które było dwa dni przezd katastrofa, kłopoty z komunikacją (po czyjej stronie?) to utrudnienia i zamierzone pokazanie polskiej delegacji, ze my tu was nie chcemy (tu pasowałoby to do Putina i jego frakcji). Natomiast sprawa Ił-a i zakłoceń falami elektromagnetycznymi to już inny ,,kaliber utrudnień''. Ciekawe jak Putin tę sprawę wyjaśni Polakom? Jakoś więcej przekonania mam do kgb-owskiego Putina, bo przynajmniej nigdy nie ukrywał swoich imperialistycznych zapędów, ani nie udawał demokraty. Wiadomo z kim się ma do czynienia. Gorzej jak pajac jest faszystą a udaje demokratę. Raczej nie ma wyjścia. Prawdy nie powie, a jak będzie kręcić to z ,,pojednania nici''. Teraz pewnie czeka na to, co powie ocalały JK i kiedy uspokoją się patriotyczne nastroje społeczne.
Druga sprawa to spacer Putina z Tuskiem w lesie podczas uroczystości w Katyniu. Jak rasowy kgb-ista przewąchał Tuska na osobności w lesie? Pytał o nastroje, o wolę i możliwości działania rządu w Polsce? Niestety nie mogę znleżć informacji o tym spacerze w oficjalnych komunikatach, a pytał o tę sprawę Tuska podobno jeden z dziennikarzy na konferencji prasowej.
I trzecia sprawa. GW jest aktywna jak zwykle na polu tłumaczenia Polakom, że teraz mają na nowo polubić Rosjan. Ciekawe z kim spotykał się w Moskwie 21 kwietnia 2010 roku Michnik? Konsultował treść artykułów czy odczytywał swój tekst napisany do ,,przyjaciół Moskali'' zaraz po katastrofie? A może uzgadniał z kimś, żeby Putin nie ujawnił przy okazji ,,odkrywania'' zbrodni katyńskiej kilku mikrofilmów od Kiszczaka z 1988 roku? To by była dopiero historia na pierwsze strony gazet!

Gdy słuchałam wywiadu z córką Z.Wasermanna jakiś czas temu (jak zwykle Radio Maryja było pierwsze) to uderzyło mnie w jej relacji pytanie o cel przyjazdu ojca do Katynia i odszkodowanie za śmierć ojca. Wczoraj w Misji Specjalnej w rozmowie M.Wassermann powtórzyła przebieg przesłuchania jej przez rosyjskiego prokuratora. Do dość zastanawiające, że parę dni po katastrofie rosyjskiemu prokuratorowi chodziły po głowie kwestie zwiazane z orzeczeniem winy Rosjan... to coś jest jednak nie tak. Pan prokurator zdał sobie sprawę w kilka dni (przesłuchanie było w poniedziałek albo wtorek po katastrofie), że okoliczności i warunki (poza pogodowymi) katastrofy wskazują na zaniedbania Rosjan?

Czy tylko Rosjan? Ciągle brakuje mi rozpoznania polskiego wątku, którego nikt nie podejmuje oficjalnie. Wszak byli tacy, którzy zapowiadali śmierć prezydenta jako dinozaura, a inni wielokrotnie żałowali, że omijały go kule. Wszyscy dziennikarze szybko wykluczyli dywersję na pokładzie. A to niby dlaczego? Swoją drogą miejsce pochówku prezydenckiej pary umożliwia stosunkowo łatwe dojście do ciał ofiar w razie potrzeby sprawdzenia obecności jakichś śladów podłożonych np.w samolocie. Jeśli trzeba będzie to pewnie uda się zrobić badanie bez podawnia tego faktu do wiadomości publicznej.

Wracając do apelu Wajdy i jego małżonki zamieszczonego w ulubionej gazecie reżysera, apel okazał się nieskuteczny i nieprawdziwy w przewidywaniu rzekomych skutków pochówku na Wawelu. Jak zwykle AW wiedział, gdzie się wkręcić i coś popleść. Na szczeście temat Wawelu szybko ,,spadł z pierwszych stron''. Tego chyba Wajda, 100% lewak, nie przewidział, bo do tej pory udawało się skrzyknąć kilka madiów, popleść, porobić zamieszanie, poprzeć kogo trzeba i tak przy tulmucie i wrzaskach udawało się ludziom namącić w głowach. Nawet ukrywać przez lata polityczne umizgi do Rosjan. Przy okazji ostatniego wyjazdu Michnika do Moskwy nastapiło specyficzne odtworzenie historii sprzed lat, kiedy to w 1988 Wajda razem z Michnikiem byl w blizej nieokreslonym celu w Moskwie (niektórzy wteirdzą, że po instrukcje przed okraglym stolem). Juz raz wtedy jednal sie z ruskimi zanim narod sie od ruskich po 50 latach odcial. Wtedy tez mial udzialy i byl wspoltworca koncepcji lewackiego projektu - GW Michnika (na ktore papier wyasygnowal sam czlowiek honoru Kiszczak), zawsze byl gotowy powiedziec cokolwiek, byle lewizna miala o czym pisac i dyskutowac. Za zaden film nie dostal Oskara, za to chazarskie towarzystwo z Hollywood dalo mu za caloksztalt jedna statuetke na otarcie lez. Gdy trzeba bylo pochowac Cz.Milosza, ktoremu Polska nie lezala specjalnie na sercu, Wajda wymuszal pochowek na Skalce nie liczac sie z ocenami protestujacych i obnizajac range pochowku w tym miejscu. Teraz uzurpował sobie prawo wskazywania miejsca pochowku s.p.Prezydenta, jednania sie z Rosjanami w naszym imieniu w towarzystwie wesolka Olbrychskiego (nawiasem mowiac Olbrychski niech sie ze swoja rodzina pojedna, a w imieniu Polakow jedynie milczy, bo recytuje na jakąś dziwnie falszywa nute).

Może Rodziny Katynskie powinny zdecydowanie odciac sie od zmyslonych historii Wajdy i wydac w tej sprawie oswiadczenie? Wajda na krzywdzie katynskiej w pewnym sensie korzysta podwójnie jako czlowiek (wzbudzając współczucie i uwiarygadniajac swoje wypowiedzi) i filmowiec (eliminujac innych od zajmowania sie tematem katynskim, bo on osobiscie ucierpial i ma pierwszeństwo). ,,„/.../ jeden osobisty, a drugi całkiem obiektywny. To ostatnia chwila, aby móc realizować film z udziałem świadków tych wydarzeń, którzy mają dziś około osiemdziesiątki. /.../ Powodem osobistym jest fakt, że mój ojciec zginął w Katyniu i figuruje na liście ofiar. /.../” [przedruk artykułu z „Journal de Geneve” z 16.12.1989]. Pare dni po tragedii zmienil koncepcje. Teraz jego ojciec zginął już nie w Katyniu a w Starobielsku: ,,Wajda: Usłyszałem to, co chciałem. To piękny dzień, jestem szczęśliwy, że go dożyłem - tak Andrzej Wajda komentował obchody 70. rocznicy mordu polskich oficerów w Lesie Katyńskim. Reżyser filmu "Katyń" stwierdził, że od premiera Władimira Putina usłyszał to, co chciał usłyszeć. Przyznał też, że wciąż szuka teczki swego ojca, który był w Starobielsku''. Teczki to może należałoby pomóc poszukać panu Wajdzie najpierw w Polsce w tajnym katalogu IPN. Tam może będą odpowiednie notatki, zapiski, wskazówki i dokumenty. Wszak nie wiemy co jest w katalogu IPN, a być może materiały są w Polsce i nie trzeba nikogo o nic prosić. O czym Wajda nie wie, bo zawsze był przeciwny lustracji i ujawnianiu dokumentów sporządzonych przez ubeków, a potem esbeków, a jakoś papiery sporządzone przez NKWD-zistów obdarza zaufaniem i na nie czeka od samego Putina.

I jeszcze na koniec smutna refleksja. Jeszcze nie zakończono uroczystości i nie wywieziono trumny Z.Wasermanna sprzed Kościoła Marciackiego w Krakowie, a pan poseł Gowin lansował się na tyłach jezuickiego kościoła p.w. św.Barbary i udzielał wywiadu ,,na gorąco'' dla tvp Info (tam nie było słychać, że uroczystości trwają). Trzeba przyznać, że ten POseł jest przykładem dziwnego odłamu katolicyzmu, bo wiara katolicka nie przeszkadzała mu w ustalaniu zapisów ustawy sprzecznej z doktryna katolicką i stanowiskiem Watykanu, a sumienie nie podpowiadałało, że z lansowaniem należy zaczekać do godnego zakończenia uroczystości pogrzebowych, skoro się już na nich pojawił.

Brak komentarzy: