środa, lipca 07, 2010

To miały być wielkie obchody, Zybertowicz po wyborach

,,Uroczystości związane z 600-leciem bitwy pod Grunwaldem, w których weźmie udział prezydent Lech Kaczyński i zaproszone przez niego głowy państw, odbędą się 15 lipca. Natomiast dwa dni później, 17 lipca, na Polach Grunwaldu zorganizowana zostanie inscenizacja bitwy z 1410 r., która - jak informowały władze samorządowe, będące głównym organizatorem obchodów - miała być centralnym punktem uroczystości rocznicowych''.

To miały być wielkie obchody. I jeśli emocje i żal po wyborach ustąpią, to jeszcze będą to obchody szczególne. Mobilizacja wśód młodzieży i organizacji patriotycznych jest duża. Jeśli uda się zmobilizować ludzi do przyjazdu, to święto historyczne może nabrać nowej symboliki powyborczej.

W dzisiejszym Naszym Dzienniku - znakomitym piśmie o.Rydzyka i jego współpracowników zamieszczony został krótki wywiad z prof.Zybertowiczem, którego jasne, trafne i podnoszące na duchu uwagi powyborcze wywołują żal, że tak mało osób potrafi się zebrać po porażce i ocenić na chłodno sytuację. Opowiadanie o kiełbasach wyborczych, wiecach, głupocie ludzi jest podyktowane smutkiem płynącym z porażki. Nic to nie daje, poza destrukcyjnym wpędzaniem się w stan smutno-depresyjny.
,,Potrzeba więcej samodyscypliny i umiejętności chłodnej analizy problemów zamiast kierowania się emocjami. Najgorszy wniosek, jaki można byłoby wyciągnąć, to nastroje defetystyczne, co zawsze mnie irytuje u środowisk niepodległościowych. Wynik jest także dużym osiągnięciem. Pokazuje ogromny potencjał polskości i obywatelskości. Zastanawiam się, na ile ten rezultat jest sukcesem osobistym Jarosława Kaczyńskiego i jego sztabu, a na ile wyrazem siły uczuć Polaków demonstrujących wolę budowy sprawnego państwa. Niestety, ich energia jest ciągle niezagospodarowana''.


Przeżyliśmy jako naród zabory, wojny, oprawców z Rosji i Niemiec, ubectwo i esbectwo, agentów na najwyższych stanowiskach w państwie. Jeden współpracownik takiej czy innej mafii politycznej lub finansowej - jeden mniej czy więcej nie ma żadnego znaczenia. Jeśli chodzi o odczucia rozczarowanych ludzi, to sądzę, że znakomita większość zniesie tę prezydenturę godnie, podobnie jak prezydenturę Wolskiego, Bolka i Olka, że dalej sięgać nie będę, bo choć Bierut z tego samego matecznika, to jednak został w końcu przez mocodawców unieszkodliwiony. Polacy przeżyją i tę ostatnią fazę PRL-u w Polsce. W podręcznikach historii będą pisać o ostatnim prezydencie PRL - ,,ostatnim *rezydentem - namiestnikiem w nadwiślańskim kraju był tajny współpracownik służb - agent ,,Bóbr''. Po ujawnieniu zawartości tajnego katalogu IPN oraz zgromadzonych dokumentów, agent ,,Bobr'' został ukarany przez wolnych obywateli Polski. Ostatecznie upadek PRL nastąpił po podziale Unii Europejskiej na 3 regiony, a Polska znalazła się w części, w której przywrócono jednoosobowe okręgi wyborcze, powszechne referenda, zniesiono obowiązek przynależności do mafii instytucjonalnych - emerytalnych i zdrowotnych oraz odbudowano kopię berezy kartuskiej, w której znani z okresu PRL-u mogli spokojnie pisać apele, rozprawy, odezwy i książki''.


A wracając do rzeczywistości, czy dobrze zrozumiałam? Dzisiaj przeczytałam wiadomość i trochę mnie ona zaskoczyła. Czy to możliwe, że namiestnik pewnego bardzo dużego kraju złoży jutro jeden z najważniejszych urzędów w innym sporym kraju na ręce wiceoszołoma, a tenże oszołom przekaże go dalej gangsterowi? I że wszyscy trzej są z tej samej mafii?

Brak komentarzy: