niedziela, kwietnia 13, 2008

Najfeld contra Adler



Może trochę nie na temat i z innej beczki, ale wklejam w całości komentarz.

wilre pisze...
title of comment: PRZESKOK.
Młode panny nie noszą nigdy brylantów, nawet w dniu wesela, chyba wieczorem tegoż dnia, podczas balu. Biżuterią ich aż do 20 roku życia są perły białe, korale turkusy oprawne w srebro, mało złota, chyba medalionik lub krzyżyk, malutki zegarek bez łańcuszka. Mogą też posługiwać się biżuterią fantazyjną z wszelkich imitacji, byle lekką i delikatną.
Kobiety przeszedłszy lat 35, powinny się wyrzec biżuterii młodej, to jest turkusów, korali i wszelkich ozdób fantazyjnych, bo w tym wieku lepiej nie nosić żadnych ozdób, jeżeli nie mogą być prawdziwe.
Dowodem najgorszego smaku, noszenie brylantów we dnie, co najwyżej można mieć pierścionki brylantowe. Pierścionki kładzie się na czwarty lub piąty palec. Jednym słowem, obładowywanie się kosztownościami, wprost się sprzeciwia najprostszym regułom elegancyi.
Garnitur kosztowności u mężczyzn składa się ze szpilki przy krawacie, z guzików przy koszuli i przy mankietach i z pierścienia.

„Kodeks światowy”, to pozycja napisana językiem wielce oryginalnym i epokowym. Autor doskonale zorientowany w człowieczych ułomnościach, a także i mankamentach „jednostek nieprzyjemnych”, tak oto je charakteryzuje:

Tak na przykład czyszczą sobie zęby lub wykłuwają je bez ceremonii, obcinają paznokcie niepomni, że te starania o ochędóstwo ciała, dokonywać się winny zdala od oczu ludzkich, we własnej sypialni lub buduarze. W ogóle o tej trosce, tak niezbędnej, około swej cielesnej powłoki, nie wypada mówić nawet w towarzystwie.
Nie mogę się też powstrzymać przy tej sposobności, ażeby nie zwrócić uwagi na wielkie zaniedbanie czystości swojego oddechu. Czyż może być co wstrętniejszego na rozmawianie z kimś i zatruwanie mu oddychania miazmatami, wydobywającymi się ze źle utrzymanych ust.

Jako że dawniej nie było dyskotek, na których mogłyby swobodnie bywać młode panny, jak ma to miejsce dzisiaj, w grę wchodziły jedynie bale z jasno określonym porządkiem. Do niego należało się stosować, o ile chciało się uchodzić za osobę dobrze wychowaną:

Na pierwszym balu, ma zazwyczaj młoda panna toaletę białą, skromną a poetyczną. Zaledwo ubarwia się ją jakimś kwiatkiem we włosach, jakąś niebieską wstążką w pasie, broń zaś Boże od sztucznej, wysoko piętrzącej się koafiury, - najprościej splecione warkocze lub loki, oto najpiękniejsza ozdoba!
Jeżeli panienka ma ojca, on ją wprowadza w salony, on ją przedstawia swym starym przyjaciołom, jemu też przedstawiają się z pośpiechem danserzy. Rzadko kiedy nie udaje się to pierwsze wejście w świat, jeżeli tylko dziewicę cechuje istotna niewinność i świeżość młodości.
Byłaby przeto anomalią młoda panna przeładowana kwiatami, wstążkami i kosztownościami, ze spojrzeniem zuchwałem i głową pysznie wzniesioną.

Życie płata różne niespodzianki w każdych czasach. Taką niespodzianką, wtedy, jak i dzisiaj, jest kobieta samotna. Autor tak charakteryzuje to zjawisko - Trzy są rozmaite i odrębne położenia kobiety samej: pierwsze gdy za mąż nie wychodzi, czyli zostaje starą panną (tzw. dzisiejsza singielka), - drugie gdy została wdową, - trzecie gdy rozłączyła się z mężem. Dla każdego z tych położeń istnieje kodeks specyalny pewnych reguł. Zobaczmy, jakie implikacje powyższych stanów wysnuwa autor:

I tak, gdy wdowa, choćby była najmłodsza, może urządzić sobie życie jak się jej podoba, panna, dopóki nie doszła do pewnego już wieku, nie może pozostać samą. Wieku trudno oznaczyć, zależy on bowiem od urody i wyglądu panny, jako też od stanowiska, jakie zajmuje w towarzystwie. Jedne nie starzeją się w 50-tym roku życia, inne staremi się już wydają w 25-tym. Lat dwadzieścia pięć, jest tym minimum dozwalającem pannie żyć samej, pod warunkiem jednak, że już nie ma rodziców, ale i wtedy jeszcze na wszelkich balach i wieczorach winna mieć towarzyszkę.
Młodej wdowie wypada przepędzić czas swojej żałoby w rodzinie męża, a nawet tak długo tam pozostać, zwłaszcza gdy w tej rodzinie niema innych dzieci, dopóki nie trafi się jej wyjść za mąż powtórnie. Jeżeli jednak ma dzieci, może mieszkać sama.
Wdowa po ukończeniu żałoby i choćby nie pragnęła wyjść za mąż powtórnie, może wchodzić w świat, bywać w teatrze i na balach, a na wizytach i przyjęciach u siebie zachowuje się jak kobieta zamężna.
Położenie kobiety rozłączonej z mężem jest całkiem odmienne. Żyć jej wypada jak najskromniej, i w najcichszem oddaleniu od świata, jeżeli nie chce narażać na najbrudniejsze potwarze i obmowy. Gdy ma dzieci, łatwo jej świat cały w nich odnaleźć, ale nigdy nie może się tak dalece wyemancypować, iżby prowadziła dom otwarty, przedewszystkiem zaś jak najrzadziej ukazywać się jej wypada we wszelkich miejscach publicznych samej.
Kobieta zamężna może sama chodzić do kościoła, czynić zakupy i oddawać wizyty.
Kobieta zamężna nei pójdzie bez męża do teatru, na bal, ani też nie przyjmie żadnego zaproszenia; jeżeli mąż lubi przebywać w domu, musi z nim dzielić samotność, chyba że ma już córkę, pannę na wydaniu, w którym to przypadku wszędzie towarzyszyć jej powinna.

I co wy na to, drogie Internautki? Zobaczmy zatem, żeby nie było, że autor tylko do kobiet pije, jak powinien zachowywać się mężczyzna po utracie żony w swoich relacjach z córką:

Skoro mężczyzna utraca nieszczęśliwie żonę, nim jeszcze córkę zdołał wydać za mąż, naówczas powinien albo oddać ją natychmiast do pensjonatu, albo przyjąć jej do towarzystwa kobietę wiekową. Chcieć prowadzić dom za pośrednictwem guwernantki, nie jest bynajmniej przyzwoicie.
Córka, mimo że jest już panną na wydaniu, nie może jednak jeszcze sama prowadzić domu ojca; bo z powodu częstej nieobecności jego zmuszoną byłaby pozostawać sama i w fałszywej pozycji, czy przez to, że musiałaby przyjmować gości, czy te wizyty oddawać.
Dlatego dopóki nie dojdzie do dwudziestu pięciu lat, ojciec przyjąć jej winien opiekunkę, którą najłacniej wybrać mu pomiędzy swemi krewnymi – najlepiej gdy do tego nadaje się stara panna

A teraz panowie Internauci, coś dla was ku rozwadze:

Mężczyzna, prowadzący pod ramię żonę swą, narzeczoną lub wogóle kobietę, którą szanuje, nie może kłaniać się kobiecie dwuznacznych obyczajów albo takiej, której przedstawić nie śmiałby w rodzinie swojej.
Kobietą zaś dwuznacznych obyczajów jest według nas każda taka, która stosunków swych z mężczyznami wyjawić nigdyby nie śmiała; - jeżeli więc mężczyzna mając kobietę uczciwą pod ręką, kłania się tamtej lub patrzy na nią uparcie. Lub daje poznać czemkolwiek, że ją zna, natenczas wyrządza towarzyszce swojej najcięższą obrazę; obrażona zaś nie powinna się wahać ani chwili i opuścić go natychmiast. Kobieta też uczciwa, spotkawszy swego znajomego w towarzystwie kobiet podejrzanych, udaje, że go nie widzi.

W obiektywny fakt, że wszystkie kobiety są piękne, żaden dobrze wychowany facet nie wątpi. Wprawdzie zdarzają się tacy, co wiążą rozstrzygnięcie tego dylematu z ilością wypitego wina, ale są to naprawdę przypadki odosobnione, słusznie nazywane przez co bardziej krewkie panie – męską szowinistyczną nierogacizną. Niemniej jednak, zdarza się, że nieidealnie urodziwe panie nie mają wzięcia w tańcu. Autor „Kodeksu światowego” takie widzi oto wyjście z sytuacji - Brzydkim naprzykład damom grzecznie jest postarać się o danserów, ale śmiesznością byłoby nasyłać im tychże całymi masami. Ot, cała filozofia.

„Kodeks światowy” traktuje również o uprzejmości, prowadzeniu korespondencji, paleniu cygar, zawarciu małżeństwa, umeblowaniu, chustce do nosa, zakładach, gestykulacji, komplementach, dyskrecji, kotylionach i zachowaniu się w wagonie. Wszystko po to, by przestrzenią publiczną, a także prywatną, zawładnęli dżentelmeni, których i wtedy i dzisiaj nie uświadczysz, bo to towar mocno deficytowy. Stąd chyba wołaniem na puszczy jest stwierdzenie autora, które do naszych czasów również pasuje i śmiało może stanowić puentę tego wpisu:

Nikt bardziej od „gentelmana” nie zwraca uwagi na drobne obowiązki życia. Chcąc przyczyniać się do szczęścia innych, lęka się urazić ich czemkolwiek, więc nie zapomina o niczem, nie pomija niczego.
Pełen jest też szacunku i łagodności dla kobiet. Mówiąc z niemi, nagina swój głos, zwykle brzmiący ostrzej, hamuje swoją gorącą krew. W rozmowie dobiera umiarkowanych i pełnych grzeczności wyrażeń. Znosi bez okazywania niecierpliwości żarty i podrażnienia, nie odpowiada nigdy grubiaństwem na nierozważne, niezręczne lub zbyt żywe słowo kobiety.
Niegdyś bywali w naszem społeczeństwie tak wychowywani mężczyźni, dziś stali się feniksem, lecz nie trzeba rozpaczać. Młode pokolenie można wychować inaczej, z uwagą na te cnoty, które obrzydły dzisiejszy cynizm nazywa „przestarzałymi”.

4:33 PM

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

title of comment: PRZESKOK.
Młode panny nie noszą nigdy brylantów, nawet w dniu wesela, chyba wieczorem tegoż dnia, podczas balu. Biżuterią ich aż do 20 roku życia są perły białe, korale turkusy oprawne w srebro, mało złota, chyba medalionik lub krzyżyk, malutki zegarek bez łańcuszka. Mogą też posługiwać się biżuterią fantazyjną z wszelkich imitacji, byle lekką i delikatną.
Kobiety przeszedłszy lat 35, powinny się wyrzec biżuterii młodej, to jest turkusów, korali i wszelkich ozdób fantazyjnych, bo w tym wieku lepiej nie nosić żadnych ozdób, jeżeli nie mogą być prawdziwe.
Dowodem najgorszego smaku, noszenie brylantów we dnie, co najwyżej można mieć pierścionki brylantowe. Pierścionki kładzie się na czwarty lub piąty palec. Jednym słowem, obładowywanie się kosztownościami, wprost się sprzeciwia najprostszym regułom elegancyi.
Garnitur kosztowności u mężczyzn składa się ze szpilki przy krawacie, z guzików przy koszuli i przy mankietach i z pierścienia.

„Kodeks światowy”, to pozycja napisana językiem wielce oryginalnym i epokowym. Autor doskonale zorientowany w człowieczych ułomnościach, a także i mankamentach „jednostek nieprzyjemnych”, tak oto je charakteryzuje:

Tak na przykład czyszczą sobie zęby lub wykłuwają je bez ceremonii, obcinają paznokcie niepomni, że te starania o ochędóstwo ciała, dokonywać się winny zdala od oczu ludzkich, we własnej sypialni lub buduarze. W ogóle o tej trosce, tak niezbędnej, około swej cielesnej powłoki, nie wypada mówić nawet w towarzystwie.
Nie mogę się też powstrzymać przy tej sposobności, ażeby nie zwrócić uwagi na wielkie zaniedbanie czystości swojego oddechu. Czyż może być co wstrętniejszego na rozmawianie z kimś i zatruwanie mu oddychania miazmatami, wydobywającymi się ze źle utrzymanych ust.

Jako że dawniej nie było dyskotek, na których mogłyby swobodnie bywać młode panny, jak ma to miejsce dzisiaj, w grę wchodziły jedynie bale z jasno określonym porządkiem. Do niego należało się stosować, o ile chciało się uchodzić za osobę dobrze wychowaną:

Na pierwszym balu, ma zazwyczaj młoda panna toaletę białą, skromną a poetyczną. Zaledwo ubarwia się ją jakimś kwiatkiem we włosach, jakąś niebieską wstążką w pasie, broń zaś Boże od sztucznej, wysoko piętrzącej się koafiury, - najprościej splecione warkocze lub loki, oto najpiękniejsza ozdoba!
Jeżeli panienka ma ojca, on ją wprowadza w salony, on ją przedstawia swym starym przyjaciołom, jemu też przedstawiają się z pośpiechem danserzy. Rzadko kiedy nie udaje się to pierwsze wejście w świat, jeżeli tylko dziewicę cechuje istotna niewinność i świeżość młodości.
Byłaby przeto anomalią młoda panna przeładowana kwiatami, wstążkami i kosztownościami, ze spojrzeniem zuchwałem i głową pysznie wzniesioną.

Życie płata różne niespodzianki w każdych czasach. Taką niespodzianką, wtedy, jak i dzisiaj, jest kobieta samotna. Autor tak charakteryzuje to zjawisko - Trzy są rozmaite i odrębne położenia kobiety samej: pierwsze gdy za mąż nie wychodzi, czyli zostaje starą panną (tzw. dzisiejsza singielka), - drugie gdy została wdową, - trzecie gdy rozłączyła się z mężem. Dla każdego z tych położeń istnieje kodeks specyalny pewnych reguł. Zobaczmy, jakie implikacje powyższych stanów wysnuwa autor:

I tak, gdy wdowa, choćby była najmłodsza, może urządzić sobie życie jak się jej podoba, panna, dopóki nie doszła do pewnego już wieku, nie może pozostać samą. Wieku trudno oznaczyć, zależy on bowiem od urody i wyglądu panny, jako też od stanowiska, jakie zajmuje w towarzystwie. Jedne nie starzeją się w 50-tym roku życia, inne staremi się już wydają w 25-tym. Lat dwadzieścia pięć, jest tym minimum dozwalającem pannie żyć samej, pod warunkiem jednak, że już nie ma rodziców, ale i wtedy jeszcze na wszelkich balach i wieczorach winna mieć towarzyszkę.
Młodej wdowie wypada przepędzić czas swojej żałoby w rodzinie męża, a nawet tak długo tam pozostać, zwłaszcza gdy w tej rodzinie niema innych dzieci, dopóki nie trafi się jej wyjść za mąż powtórnie. Jeżeli jednak ma dzieci, może mieszkać sama.
Wdowa po ukończeniu żałoby i choćby nie pragnęła wyjść za mąż powtórnie, może wchodzić w świat, bywać w teatrze i na balach, a na wizytach i przyjęciach u siebie zachowuje się jak kobieta zamężna.
Położenie kobiety rozłączonej z mężem jest całkiem odmienne. Żyć jej wypada jak najskromniej, i w najcichszem oddaleniu od świata, jeżeli nie chce narażać na najbrudniejsze potwarze i obmowy. Gdy ma dzieci, łatwo jej świat cały w nich odnaleźć, ale nigdy nie może się tak dalece wyemancypować, iżby prowadziła dom otwarty, przedewszystkiem zaś jak najrzadziej ukazywać się jej wypada we wszelkich miejscach publicznych samej.
Kobieta zamężna może sama chodzić do kościoła, czynić zakupy i oddawać wizyty.
Kobieta zamężna nei pójdzie bez męża do teatru, na bal, ani też nie przyjmie żadnego zaproszenia; jeżeli mąż lubi przebywać w domu, musi z nim dzielić samotność, chyba że ma już córkę, pannę na wydaniu, w którym to przypadku wszędzie towarzyszyć jej powinna.

I co wy na to, drogie Internautki? Zobaczmy zatem, żeby nie było, że autor tylko do kobiet pije, jak powinien zachowywać się mężczyzna po utracie żony w swoich relacjach z córką:

Skoro mężczyzna utraca nieszczęśliwie żonę, nim jeszcze córkę zdołał wydać za mąż, naówczas powinien albo oddać ją natychmiast do pensjonatu, albo przyjąć jej do towarzystwa kobietę wiekową. Chcieć prowadzić dom za pośrednictwem guwernantki, nie jest bynajmniej przyzwoicie.
Córka, mimo że jest już panną na wydaniu, nie może jednak jeszcze sama prowadzić domu ojca; bo z powodu częstej nieobecności jego zmuszoną byłaby pozostawać sama i w fałszywej pozycji, czy przez to, że musiałaby przyjmować gości, czy te wizyty oddawać.
Dlatego dopóki nie dojdzie do dwudziestu pięciu lat, ojciec przyjąć jej winien opiekunkę, którą najłacniej wybrać mu pomiędzy swemi krewnymi – najlepiej gdy do tego nadaje się stara panna

A teraz panowie Internauci, coś dla was ku rozwadze:

Mężczyzna, prowadzący pod ramię żonę swą, narzeczoną lub wogóle kobietę, którą szanuje, nie może kłaniać się kobiecie dwuznacznych obyczajów albo takiej, której przedstawić nie śmiałby w rodzinie swojej.
Kobietą zaś dwuznacznych obyczajów jest według nas każda taka, która stosunków swych z mężczyznami wyjawić nigdyby nie śmiała; - jeżeli więc mężczyzna mając kobietę uczciwą pod ręką, kłania się tamtej lub patrzy na nią uparcie. Lub daje poznać czemkolwiek, że ją zna, natenczas wyrządza towarzyszce swojej najcięższą obrazę; obrażona zaś nie powinna się wahać ani chwili i opuścić go natychmiast. Kobieta też uczciwa, spotkawszy swego znajomego w towarzystwie kobiet podejrzanych, udaje, że go nie widzi.

W obiektywny fakt, że wszystkie kobiety są piękne, żaden dobrze wychowany facet nie wątpi. Wprawdzie zdarzają się tacy, co wiążą rozstrzygnięcie tego dylematu z ilością wypitego wina, ale są to naprawdę przypadki odosobnione, słusznie nazywane przez co bardziej krewkie panie – męską szowinistyczną nierogacizną. Niemniej jednak, zdarza się, że nieidealnie urodziwe panie nie mają wzięcia w tańcu. Autor „Kodeksu światowego” takie widzi oto wyjście z sytuacji - Brzydkim naprzykład damom grzecznie jest postarać się o danserów, ale śmiesznością byłoby nasyłać im tychże całymi masami. Ot, cała filozofia.

„Kodeks światowy” traktuje również o uprzejmości, prowadzeniu korespondencji, paleniu cygar, zawarciu małżeństwa, umeblowaniu, chustce do nosa, zakładach, gestykulacji, komplementach, dyskrecji, kotylionach i zachowaniu się w wagonie. Wszystko po to, by przestrzenią publiczną, a także prywatną, zawładnęli dżentelmeni, których i wtedy i dzisiaj nie uświadczysz, bo to towar mocno deficytowy. Stąd chyba wołaniem na puszczy jest stwierdzenie autora, które do naszych czasów również pasuje i śmiało może stanowić puentę tego wpisu:

Nikt bardziej od „gentelmana” nie zwraca uwagi na drobne obowiązki życia. Chcąc przyczyniać się do szczęścia innych, lęka się urazić ich czemkolwiek, więc nie zapomina o niczem, nie pomija niczego.
Pełen jest też szacunku i łagodności dla kobiet. Mówiąc z niemi, nagina swój głos, zwykle brzmiący ostrzej, hamuje swoją gorącą krew. W rozmowie dobiera umiarkowanych i pełnych grzeczności wyrażeń. Znosi bez okazywania niecierpliwości żarty i podrażnienia, nie odpowiada nigdy grubiaństwem na nierozważne, niezręczne lub zbyt żywe słowo kobiety.
Niegdyś bywali w naszem społeczeństwie tak wychowywani mężczyźni, dziś stali się feniksem, lecz nie trzeba rozpaczać. Młode pokolenie można wychować inaczej, z uwagą na te cnoty, które obrzydły dzisiejszy cynizm nazywa „przestarzałymi”.